Zarząd białogardzkiego ośrodka sportu wyjaśnia sprawę skandalicznego zaniedbania, do jakiego doszło na tamtejszym basenie. Okazało się, że jednym z ratowników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo kąpiących się był... manekin.

Oszustwo było skrupulatnie przygotowane. Manekin do trenowania zapasów z daleka wyglądał jak ratownik. Był ubrany w koszulkę i spodenki WOPR. Obok atrapy siedział prawdziwy ratownik.

Sprawa mogłaby nie wyjść na jaw, gdyby nie dociekliwość jednego z miejskich radnych. Mężczyzna chciał sprawdzić, czy ratownicy mają uprawnienia do pracy przy basenie. Gdy poprosił obu o zejście z wieżyczki usłyszał, że wylegitymować może się tylko jeden, bo drugi... to manekin.

Wszystko działo się 19 sierpnia. Sprawa wyszła na jaw dopiero podczas wczorajszej sesji Rady Miasta. Radny, który zdemaskował oszustwo, poprosił o informację, co dzieje się w miejskiej pływalni. Od rana próbują to wyjaśnić pracownicy basenu.