Małopolski wojewoda ma pomysł na ochronę pomnika ofiar hitleryzmu w Krakowie-Płaszowie. Jak mówi Stanisław Kracik, trudno tam postawić wartę, więc pewnie trzeba to będzie ogrodzić. Nie może być tak, żebyśmy się musieli wstydzić przed całym światem.

Wczoraj na pomniku na terenie byłego obozu odkryto wymalowane czerwoną farbą swastyki i antysemickie hasła. Dziś pod pomnikiem zakończył się Marsz Pamięci w rocznicę likwidacji krakowskiego getta. Ulicami miasta przeszło kilkaset osób, w większości pochodzenia żydowskiego. To wstyd dla imienia nie tylko Żydów, ale też tych sprawiedliwych Polaków, że są jeszcze tacy ludzie. Potrzebujemy pamiętać, potrzebujemy edukować - mówił w czasie uroczystości ambasador Zvi Rav-Ner.

Śledztwo w sprawie zbezczeszczenia pomnika rozpoczęła już krakowska policja. Rozpatrujemy dwie rzeczy. Po pierwsze, w kierunku potraktowania pomnika jako rzeczy materialnej. Tu jest mowa o zniszczeniu mienia. Wtedy tym ludziom grozi kara do pięciu lat więzienia. Po drugie, potraktowanie tego miejsca jako miejsca szczególnego kultu religijnego. W tym przypadku grozi kara do dwóch lat więzienia - powiedział inspektor Dariusz Nowak z małopolskiej policji. W okolicy monumentu zostały wzmocnione patrole.

Marsz Pamięci odbywa się co roku w rocznicę likwidacji krakowskiego getta, które Niemcy utworzyli w 1941 r. Mieszkało tam około 17 tys. osób. Podczas likwidacji getta w nocy z 13 na 14 marca 1943 roku na ulicach zginęło około tysiąca osób, a wszyscy mieszkańcy zdolni do pracy zostali przeniesieni do obozu w Płaszowie. Obóz ten początkowo był obozem pracy przymusowej, a potem koncentracyjnym. Był miejscem zagłady Żydów i Romów, okresowo przebywali tam także Polacy i przedstawiciele innych narodowości. Martyrologia więźniów Płaszowa była tematem filmu Stevena Spielberga "Lista Schindlera".