Po gorączce sobotniej nocy śmiertelne dreszcze w niedzielę. O poranku na polskich drogach doszło do dwóch makabrycznych wypadków z udziałem młodych ludzi. Pierwszy z nich wydarzył się w Blichowie koło Płocka na Mazowszu; drugi – w okolicach Siemiatycz na Podlasiu.

W Blichowie zginęło dwaj bracia w wieku 17 lat oraz ich 17-letnia koleżanka. Inny 16-latek, który prawdopodobnie kierował autem, w stanie krytycznym trafił do szpitala. Ranne zostały jeszcze dwie młode osoby. Do wypadku doszło około godz. 4.20 na łuku drogi. Kierujący oplem tigrą młody mieszkaniec powiatu płockiego na zakręcie stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w drzewo. Okoliczności wypadku wyjaśnia policja. Na razie wiadomo, że młodzi ludzie jechali od Blichowa w stronę Staroźreb. Wracali z dyskoteki.

Aż 10 osób wracało z dyskoteki volkswagenem transporterem – autem przystosowanym do przewozu ładunków, a nie pasażerów. Samochód dachował na drodze Klukowicze-Tymianka koło Siemiatycz. Na miejscu zginął 16-letni chłopak. Pięć innych osób zostało rannych. Kierowca uciekł z miejsca wypadku.

Policja alarmuje, że młodzi kierowcy powodują bardzo dużą liczbę wypadków. Na Lubelszczyźnie – nawet jedną trzecią wszystkich zdarzeń na drodze. Młodym kierowcom bardzo często towarzyszy brawura - zaznacza podkomisarz Marlena Dudkowska z lubelskiej drogówki. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Krzysztofa Kota: