Marek Legutko, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, złożył rezygnację. Zrobił to, kiedy usłyszał, jak pracę CKE nad tegorocznymi egzaminami maturalnymi ocenia minister edukacji. Katarzyna Hall miała dość pojawiających się nieścisłości w zadaniach maturalnych. Szefowa MEN przyjęła dymisję. Następcą Legutki będzie Maria Magdziarz.

Do dziś Maria Magdziarz była zastępcą Marka Legutki. Oznacza to, że zasiadała w wyższych władzach Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, czyli również ponosi odpowiedzialność za błędy w tegorocznych egzaminach.

Po drugie, Magdziarz funkcje dyrektora będzie pełnić nie po raz pierwszy. Kierowała już komisją w 2005 roku, kiedy uczniowie po raz pierwszy zmierzyli się z nową maturą. Wtedy też zdarzyły się wpadki. Uczymy się na błędach. Wyciągamy wnioski - brzmi znajomo? Podobnie w tym roku tłumaczył się Legutko: Staramy się błędów unikać. Bardzo nad tym pracujemy. Identyczna retoryka i podejście do problemu.

Wszystko więc wskazuje na to, że zmiana w komisji jest fasadowa, a minister Hall ma zbyt krótką ławkę ekspertów, żeby do komisji wpuścić trochę świeżej krwi. Poza tym MEN, wymieniając Legutkę na Magdziarz, szczerzy zęby, mówiąc: "Jesteśmy groźni i wyciągamy konsekwencje", uchylając się od odpowiedzialności za skandaliczne błędy w egzaminach.

Sen na jawie i węgierski gulasz

Najpoważniejsza wpadka CKE to test gimnazjalny, w którym pojawiło się pytanie o lektury nieprzerabiane przez uczniów, przez co niektórzy na starcie stracili 16 z 50 możliwych punktów.

Po gimnazjalnej porażce przyszły matury i kolejne błędy. Uczniowie zamiast dyskutować nad odpowiedziami, próbowali domyślać się, o co chodziło w pytaniach – czy wielomian w zadaniu matematycznym to wielomian trzeciego stopnia, czy Izabela Łęcka śniła, czy nie śniła, a jedynie marzyła na jawie.

Na dodatek w szablonie odpowiedzi z fizyki pojawiło się złe rozwiązanie, a esej historyczny wymagał od uczniów bardzo rozległej wiedzy na temat historii Węgier. Wszystko to złożyło się na obraz bałaganiarstwa i niekompetencji.