Bogdan Rymanowski: Panie marszałku, kto kłamie w dyskusji na temat zmiany ustawy o radiofonii? Premier Miller, który uważa że to media prywatne stosują rozmaite kłamstwa i pomówienia czy media, które manipulują opinią publiczną i stosują wręcz "histeryczną demagogię" używając słów premiera?

Maciej Płażyński: Ja jestem przeciwko projektowi rządowemu, w związku z tym może nie powiem kto tutaj nadużywa sformułowań, chociaż wypowiedź pani minister Jakubowskiej dla mnie była absolutnie zaskakująca jeśli chodzi o formę, o sposób doboru argumentów i dawne – jeszcze chyba w poprzedniej epoce tego typu wystąpienia tak zbudowane można było wysłuchiwać. Ale nawet patrząc z punktu widzenia odbiorcy – bo to chyba jest najważniejsze – chyba dla każdego jest jasne w czyich rękach jest telewizja publiczna, i że ona jest publiczna tylko z nazwy. Jeśli każdy mówi, że jest przeciwko monopolowi w informacji, w mediach to jest jasne, że też nie może się zgadzać na takie spokojne wzmacnianie jednej strony kosztem drugiej. Przecież w związku z tym ten ład w mediach, jakaś równowaga to jednak nie te rozwiązanie, które zakazują już na tym etapie tak daleko posunięty sposób koncentracji mediów czy tak na dobre administrują tym rynkiem medialnym w ten sposób, żeby wzmocnić telewizję publiczną. To jest treść tej ustawy. Leszek Miller mówi co zrobić, żeby wzmocnić jeszcze bardziej moją telewizję, żebym miał pełny wpływ na to co się w propagandzie dzieje a w ten sposób też żebym mógł wygrywać wybory.

Bogdan Rymanowski: Skoro w rękach rządu, w rękach ekipy sprzyjającej rządowi jest radio i telewizja publiczna to po co właściwie rządowi teraz wojna z mediami komercyjnymi?

Maciej Płażyński: Po to, żeby nie mogły się wzmocnić. Ten rynek reklam do podziału jest jednak bardzo ograniczony. Przecież wszyscy wiedzą, że ostatni rok – a pewnie to nie jest tylko kwestia roku – wyraźnie pokazuje, że jest kryzys na rynku reklam a więc również sposobów finansowania mediów komercyjnych. Tutaj wzmocnienie przez inny jeszcze sposób zbierania abonamentów mediów publicznych, dołożenie im możliwości reklam powoduje, że ich przewaga jeszcze bardziej wzrasta kosztem innych. To jest jeden rynek a nie jakieś inne światy. W związku z tym jeśli się jednych wzmacnia to drugich się ewidentnie osłabia, tym bardziej że nie da się im szans na powiększanie się, ponieważ zakazuje im się administracyjnie tego. Tutaj rachunek jest bardzo jasny.

Bogdan Rymanowski: Ale notowania rządu spadają w ostatnich tygodniach bardzo mocno. Jaki jest więc sens robienia sobie z mediów kolejnego wroga? Czy to nie jest tak, jak podobno ma mówić marszałek Borowski – bo ciągle są to tylko spekulacje – że rząd otwiera niepotrzebnie kolejny front. Najpierw był to front walki ze związkowcami, którzy bronią kodeksu pracy, potem front walki z emerytami, którym próbuje się ograniczyć świadczenia. Teraz walka z mediami komercyjnymi. Po co to rządowi?

Maciej Płażyński: Ja się za rząd nie mam zamiaru martwić. Za błędy taktyki Leszka Millera też. To nie jest mój problem. Niech się sami martwią. Ja się martwię, że ich decyzje powoduję, że w Polsce rodzą się zagrożenia, których wydawało nam się że nie będzie. W tym wypadku chociażby możliwość monopolizacji propagandy w jednym ręku. To, że taka jest mentalność Leszka Millera i tej ekipy – ja jestem przekonany, że ludzie się nie zmieniają a oni wyrośli jednak w czasach kiedy propaganda była podstawą sposobu sprawowania władzy.

Bogdan Rymanowski: Czyli uważa pan, że człowiek, który był swego czasu w PZPR niczego się w demokracji nie nauczył?

Maciej Płażyński: Nie człowiek tylko lider, bo nie chodzi o dwa miliony członków partii. To są absolutnie zwykli Polacy, którzy tak samo potrafią korzystać z demokracji jak wszyscy inni, ale jeśli ktoś przyzwyczaił się do pewnego sposobu sprawowania władzy, do korzystania z całego mechanizmu propagandy i uprawiania w ten sposób tez polityki to z tych narzędzi nie zrezygnuje. To zresztą nie jest tylko ciągota Leszka Millera, ale wielu polityków i pewnie wtedy kiedy ma władzę, kiedy ma większość to uważa, że trzeba korzystać z tego czasu. Zbudować czy poszerzyć własne imperium propagandy, bo to jest najlepsza odpowiedź na kłopoty rządzących według takiego sposobu patrzenia. W związku z tym im więcej kłopotów tym większa chęć do zamykania możliwości publicznej krytyki.

Bogdan Rymanowski: Co będzie dalej jeśli będzie weto prezydenta - oczywiście jeżeli nic w ustawie się nie zmieni – to czy znajdzie się pana zdaniem większość sejmowa, która to weto może przyjąć? Czy też raczej to weto skazane jest na porażkę?

Maciej Płażyński: Ja sądzę, że zaczną się jakieś targi czyli tzw. szukanie kompromisu. Być może gdzieś zostanie złagodzony ten zapis o koncentracji i to będzie szansa na wyjście. Jeśli nie, to pewnie kalkulacja jest taka – wynikająca z arytmetyki sejmowej – że razem z Samoobroną, zwolennicy tego projektu mają większość umożliwiającą odrzucenie weta. Ale to jest takie na ostrzu noża postawienie więc jak to często bywa w polityce wcale nie idzie o żaden interes publiczny, ale o wytargowanie czegoś.

Bogdan Rymanowski: Skąd takie poparcie Samoobrony dla tego projektu rządowego. Z jednej strony mamy wyzwiska Andrzeja Leppera pod adresem rządu Leszka Millera, z drugiej strony mamy współpracę dosyć dobrą – jeżeli można tak to nazwać – między Samoobroną a rządem np. w sprawie lustracji czy teraz w sprawie mediów.

Maciej Płażyński: My patrzymy na Samoobronę od początku jako na takiego cichego czy prawie, że jawnego koalicjanta od czasów kiedy lider Samoobrony został wicemarszałkiem. Później po dużych kłopotach – to znaczy wtedy, kiedy już wprost dotknął rządu wtedy został odwołany, po kwestię lustracji, teraz media, czyli w tych kwestiach które są bardzo ważne, które nie polegają tylko na dyskusjach, na używaniu ostrych słów, ale tam gdzie są realne interesy. Samoobrona jest razem z SLD. Wcale się nie będę dziwił jeśli po wyborach samorządowych w wielu województwach jeśli zabraknie głosów to SLD będzie sprawowało władzę razem z Samoobroną.

Bogdan Rymanowski: Czy sprzeciw prezydenta Kwaśniewskiego wobec projektu rządowego ustawy to początek otwartej wojny z premierem? Czy to taka wojną o rząd dusz na lewicy?

Maciej Płażyński: Nikt tego pewnie jeszcze nie wie. Pewnie jakiś element rywalizacji jest, ale jeden i drugi jest z tego samego obozu w związku z tym martwiłbym się o przyszłość lewicy pod tym kątem. Nie sądzę, aby to był jakiś głęboki spór ideowy, bo to jest jednak jeden obóz lewicy. Ja bym się bardziej martwił o to co trzeba zrobić po stronie prawej, aby zbudować faktyczną przeciwwagę dla lewicy, dla SLD po to, żeby czuć się pewniej po prostu we własnym kraju. Żeby nie czuć się zagrożonym chociażby takimi sytuacjami w konflikcie jaki jest teraz wokół mediów.

Bogdan Rymanowski: Premier Miller zapowiedział, że jeśli w referendum Polacy powiedzą „nie” Unii Europejskiej to jego rząd poda się do dymisji. Czy po tej zapowiedzi premiera, referendum może się trochę przekształcić w taki plebiscyt „za” lub „przeciw” rządowi Leszka Millera? „Za” lub „przeciw” SLD?

Maciej Płażyński: Leszek Miller powiedział w końcu to czego się baliśmy, że będzie chciał wykorzystać referendum europejskie jako poparcie dla własnej partii nie patrząc specjalnie na to, czy to zagraża interesom Polski czy nie. Oczywiście interesom w rozumieniu tym, że chcemy być obecni w UE. Oczywiście, że stawia chociażby nas w trudniejszej sytuacji. My w dalszym ciągu będziemy namawiać na głosowanie na „tak”, ale chcieliśmy uniknąć tego, żeby to nie był plebiscyt czy jesteś za rządzącymi czy przeciw tylko czy jesteś za obecnością Polski w Unii czy nie.

Bogdan Rymanowski: Panie marszałku czy to jest tak, że premier Miller powiedział jedno zdanie za dużo?

Maciej Płażyński: Premier Miller powiedział jedno zdanie za dużo, ale powiedział to absolutnie świadomie. Wtedy kiedy będzie miał kłopoty z własną siłą będzie korzystał z każdego instrumentu, bez względu na to jak to się ma z interesem Polski jako całości, żeby wykorzystywać szansę i się wzmacniać. To jest takie bardzo instrumentalne traktowanie władzy, ale tak to jest, taka jest mentalność, taka to jest ekipa i chyba nie należy być zaskoczonym.

foto Archiwum RMF