Czy Aleksandra Jakubowska pozostanie szefową gabinetu politycznego Leszka Millera? Po zeznaniach dziennikarki PAP przed sejmową komisją śledczą jej sytuacja wygląda fatalnie. Jeszcze we wrześniu zostanie ponownie przesłuchana przez posłów. Ona sama milczy.

Pani minister milczy, bo wyraźnie nie ma nic do powiedzenia, nie ma możliwości zaprzeczenia w sposób jednoznaczny temu, co mówiła pani red. Wojciechowska. W tej sytuacji nie pozostaje jej nic innego - komentuje Janusz Rolicki, lewicowy publicysta i były redaktor naczelny „Trybuny”.

Nazwisko Jakubowskiej – obok Roberta Kwiatkowskiego i Włodzimierza Czarzastego – od początku pojawia się wokół tzw. afery Rywina. Aleksandrę Jakubowską nazwano nawet "Lwicą lewicy". Gazety określiły tak szefową gabinetu premiera Leszka Millera ze względu na jej wpływy, czyli pozycję salonowej lwicy SLD.

W piątek wyszły na jaw nowe fakty, które w fatalnym świetle przedstawiają panią minister. Ale po kolei. Jak wiadomo, z projektu nowelizacji ustawy o RTV w tajemniczy sposób (chochlik? krasnoludki? może ufo?) wypadły słowa "lub czasopisma".

Oznaczało to wyłączenie wydawców czasopism z zakazu ubiegania się o ogólnopolską koncesję radiową lub telewizyjną. Chodziło tu konkretnie o jednego wydawcę: „Agorę”, do której przyszedł z łapówkarską propozycją Lew Rywin.

Owe sporne słowa zniknęły z projektu ustawy wiosną ubiegłego roku, kilka dni po tym, jak został on ostatecznie przyjęty przez rząd.

W piątek dziennikarka PAP Anna Wojciechowska zeznała, że minister Jakubowska powiedziała jej wtedy, że usunięcie wyrazów było decyzją świadomą.

Na drugi dzień resort kultury obwieścił, że "lub czasopisma" wypadły z powodu błędu technicznego. Tak też mówiła komisji śledczej Jakubowska w marcu tego roku.

Sensacja? Przełom w sprawie? Jakubowska złapana na kłamstwie? Dla Jana Rokity (PO) zeznania dziennikarki są przełomowe: Uważam dziś za udowodniony fakt, że obietnice Lwa Rywina bez Aleksandry Jakubowskiej nie mogły być spełnione.

Nieco inaczej ocenia całą sytuację posłanka Anita Błochowiak (SLD). Według niej wobec braku twardych dowodów przeciwko premierowi Leszkowi Millerowi, posłowie opozycji zasiadający w komisji obrali sobie za cel właśnie Jakubowską. Ale i ona chce ponownego przesłuchania pani minister.

Ponowne wezwanie Jakubowskiej przed komisję jest więc pewne. Wniosek o jej przesłuchanie zostanie złożony na kolejnym posiedzeniu. Jakubowska zostanie wezwana prawdopodobnie dopiero za dwa tygodnie.

Będzie mogła jedynie twierdzić, że pani red. Wojciechowska mówiła niedokładnie i w tym upatruje pewne szanse zagmatwania tego obrazu - podsumowuje Rolicki. No właśnie: zagmatwać, ściemnić, odwrócić uwagę - to ulubiona broń polityków. Rewolucji więc raczej nie będzie, a „Lwica lewicy” pozostanie na stanowisku.

09:00