Brakuje pieniędzy na funkcjonowanie Regionalnego Oddziału Toksykologii Klinicznej w Lublinie. To jedyna taka placówka na Lubelszczyźnie, a właśnie teraz zaczął się sezon grzybowy. Praktycznie nie ma dnia, żeby na oddział nie trafiła osoba zatruta muchomorem. Oprócz tego leczone są tam osoby zatrute m.in. narkotykami i alkoholem.

Teoretycznie kontrakt, dzieląc go na poszczególne miesiące, jeszcze jest. Jednak w praktyce kwota wypracowana do tej pory, z uwzględnieniem tzw. nadwykonań, pochłonęła budżet przewidziany do końca roku. Oddział należałoby po prostu zamknąć. Gdybyśmy potraktowali to jako normalnie funkcjonujące przedsiębiorstwo produkcyjne i gdybyśmy wyszli z czysto biznesowego założenia, tak powinno się stać - mówi Jacek Solarz, dyrektor szpitala Jana Bożego w Lublinie, w ramach którego działa oddział toksykologiczny. Nie ma pieniędzy, płacimy z opóźnieniem dostawcom i liczymy na ich cierpliwość. (…) Na razie nam się udaje. Jak długo? - zaznacza.

Narodowy Fundusz Zdrowia zapewnia, że za świadczenia ratujące życie zapłaci. Nie wiadomo jednak, czy już teraz, czy za miesiąc bądź dwa. Oby szybciej niż skończy się cierpliwość dostawców.

Regionalny Oddział Toksykologii Klinicznej w Lublinie dysponuje 18 łóżkami. Koszt odtruwania jednej osoby wynoszą około 2 tysięcy złotych za dobę. Do końca roku funkcjonowanie oddziału pochłonie co najmniej 200 tysięcy złotych. Ogólny dług szpitala wynosi 5 milionów złotych.