Ponad 500 mln złotych - tyle w przyszłym roku prezydent Lublina chce przeznaczyć na inwestycje. To blisko 30 procent budżetu miasta. "Musimy się rozwijać i nadrabiać zapóźnienia" - mówi Krzysztof Żuk.

1 616 278 038 zł - tyle miasto ma zarobić. Wyda o 150 milionów zł więcej. Powód? Kumulacja środków unijnych na inwestycje. W przyszłym roku miasto ma już zapewnione finansowanie na poziomie 200 milionów. Musi do tych pieniędzy wyłożyć wkład własny.

Najważniejsze są inwestycje drogowe - nie ukrywa Krzysztof Żuk. W przyszłym roku rozpocznie się budowa przedłużenia Alei Solidarności, czyli dojazdu do budowanej obwodnicy Lublina oraz przebudowa ulicy Poligonowej dojazd do drugiego węzła. Wciąż nie wiadomo, ile pieniędzy na te cele uda się ostatecznie wydobyć z centralnej kasy. Pozostałe inwestycje drogowe będą dotyczyły remontu kilkunastu najbardziej zniszczonych ulic - między innymi Diamentowej, Zemborzyckiej, Nowy Świat i Smorawińskiego. Poza tym gruntownej przebudowy doczekają się między innymi ulica Łęczyńska, Dożynkowa. Rozpocznie się budowa Zelwerowicza, która połączy Poligonową z Czechowem.

W oświacie ruszy m.in. budowa szkoły podstawowej na Sławinie, przedszkole ze żłobkiem na Lwowskiej, kryta pływalnia przy zespole szkół nr 7, docieplenie podstawówek nr 10, 32, 34, 40 i 47. Powstaną też kolejne trzy Orliki. Rekordowe pieniądze pójdą na komunikację miejską. Nowa trakcja trolejbusowa pojawi się na Wileńskiej, Głębokiej, Diamentowej, Unii Lubelskiej, Podzamcze oraz Unickiej. Przybędzie 30 nowych autobusów i 10 trolejbusów. 7 milionów pochłonie wymiana wiat przystankowych na nowe z elektroniczną informacją.

Największą inwestycją w kulturę będzie dokończenie remontu Centrum Kultury. Prace pochłoną 34 miliony złotych. Dziurę budżetową pokryje kredyt bankowy. Prezydent nie ukrywa, że trzeba go wziąć, żeby skorzystać ze wszystkich możliwych funduszy unijnych. Na szczęście nie szykuje nam się drastyczna podwyżka podatków lokalnych, w tym podatku od nieruchomości. Będą tylko o wskaźnik inflacji więc niecałe 3 procent. Przeciętnego Kowalskiego będzie to kosztować kilka złotych rocznie.

Droższe będą bilety ZTM. Miasto chce podnieść ceny biletów jednorazowych i czasowych o 40 groszy. Bilet jednorazowy - 30-minutowy kosztowałby 2,80. Bez zmian za to pozostaną ceny biletów okresowych. W ciągu dwóch lat cena paliwa wzrosła o 68 procent. Musimy podnieść ceny - mówi prezydent, do komunikacji zbiorowej miasto i tak dołoży 133 miliony złotych.