W Londynie rozpoczęła się pierwsza od 10 lat konferencja irackiej opozycji. Bierze w niej udział 300 delegatów, reprezentujących ponad 50 partii i ugrupowań politycznych. Ich zadaniem będzie wypracowanie sposobu podziału władzy w Iraku po obaleniu reżimu Saddama Husajna.

W stolicy Wielkiej Brytanii spotkały się różne ideologie i różne oczekiwania, gdyż iracka opozycja jest zwaśniona i rozbita na wiele frakcji. Ma jednak jeden cel: doprowadzić do obalenia reżimu w Bagdadzie.

Mam nadzieję, że pokażemy światu, iż potrafimy się zjednoczyć przeciwko Saddamowi Husajnowi. Chcemy wspólnie wypracować taki system, gdzie wszyscy w Iraku będą na równym poziomie. System wielokulturowy i demokratyczny -mówił jeden z delegatów.

Nie wiadomo jednak, jakie poparcie ma opozycja w samym Iraku. Jej przedstawiciele od dziesiątków lat mieszkają bowiem poza granicami kraju.

Zdaniem obserwatorów londyńska konferencja jest wynikiem wpływów nacisku Stanów Zjednoczonych, które stopniowo zmierzają do wojny z Irakiem. Już teraz największym problemem dla USA jest wypełnienie politycznej różni, która powstanie po upadku Saddama Husajna. Innym zmartwieniem jest tamtejsza armia i jej rola po obaleniu reżimu.

Na razie w Iraku trwa inspekcja ekspertów ONZ. Dziś prawie 100 inspektorów skontrolowało kolejne obiekty, gdzie może znajdować się broń chemiczna i biologiczna.

Szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej - Mohamed El Baradei oświadczył z kolei, że ONZ będzie potrzebować jeszcze kilku miesięcy na opracowanie wniosków w sprawie irackiej deklaracji na temat programów zbrojeń. Według amerykańskiej administracji i ONZ-owskich dyplomatów w swojej deklaracji Irak nie ujawnił wszystkich informacji wymaganych przez ONZ.

Foto: Archiwum RMF

20:35