Odczytaniem aktu oskarżenia zakończył się pierwszy dzień procesu trojga policjantów w Łodzi. Odpowiadają oni przed sądem za omyłkowe wydanie ostrej amunicji zamiast gumowych pocisków funkcjonariuszom, którzy wyjechali do stłumienia chuligańskich zamieszek w 2004 r. Zginęły wówczas dwie osoby. Oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy. Grożą im kary do ośmiu lat więzienia.

Roman I., Małgorzata Z. i Radosław S. zostali oskarżeni o niedopełnienie obowiązków oraz nieumyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób. Funkcjonariusze niechętnie odpowiadali na pytania dziennikarzy. Wyrzuty sumienia pozostaną do końca życia, niestety - stwierdził jeden z nich.

Jak tłumaczyła prokurator Agnieszka Czajka, dochodzenie trwało aż pięć lat, bo materiał dowodowy jest bardzo obszerny. Zostało przesłuchanych ponad trzystu świadków, co wymaga zaangażowania i pracy. Ponadto były zabezpieczone treści rozmów, które trzeba było przekonwertować – co także było pracochłonne - a następnie spisać i je odsłuchać - powiedziała. Posłuchaj:

W maju 2004 r. w trakcie Juwenaliów na osiedlu studenckim Uniwersytetu Łódzkiego grupa chuliganów wywołała zamieszki. Napastnicy obrzucili policjantów m.in. butelkami i kamieniami. Interweniujący policjanci – w wyniku pomyłki, oprócz gumowych kul – otrzymali 25 sztuk ostrej amunicji. Dwie postrzelone przez nich osoby – 23-letnia Monika i 19-letni Damian – zmarły. Kilkadziesiąt osób odniosło lżejsze obrażenia.