Trzy lata po linczu we Włodowie sprawa śmierci terroryzującego podolsztyńską wieś recydywisty wraca przed sąd pierwszej instancji. W poprzednim procesie sześciu mężczyzn dostało kary więzienia w zawieszeniu. Prokuratura, która domagała się wyższych kar, odwołała się od wyroku, a sąd apelacyjny w Białymstoku unieważnił proces.

Konieczne będą kolejne liczne rozprawy, przesłuchania świadków; nie wykluczone, że trzeba będzie znów przeprowadzić wizję lokalną – mówi adwokat Ryszard Afeltowicz. I znowu zdenerwowanie; wszystko od nowa – przyznaje oskarżony Mirosław W.

Do linczu doszło 1 lipca 2005 r. Wielokrotny przestępca – Józef C., groził jednej rodzinie. Sąsiedzi dzwonili na policję z prośbą o interwencję, ale funkcjonariusze komisariatu w Dobrym Mieście nie wysłali tam radiowozu. Mieszkańcy Włodawy sami więc wymierzyli sprawiedliwość.

Przypomnijmy, że jest już prawomocny wyrok na policjantów z Dobrego Miasta. Za niedopełnienie obowiązków ukarano ich więzieniem w zawieszeniu.