"Totalna opozycja chce za wszelką cenę doprowadzić do przesilenia politycznego. Ja mam wrażenie, że marzy im się jakiś nowy Majdan i przy użyciu tych emocji, przy prowokowaniu różnych agresywnych działań, chcą po prostu wrócić do władzy" - oceniła posłanka PiS Joanna Lichocka.

Pytana na antenie Polsat News, czy rozumie obawy i niepokoje protestujących kobiet, które wychodzą na ulice, odpowiedziała: "ja rozumiem emocje".

Po wielu, wielu latach funkcjonowania ustawy okazało się, że jeden z jej zapisów jest niezgodny z Konstytucją. Kobiety są w pewnym szoku, tzn. stwierdzenie, że polska Konstytucja chroni prawo każdego człowieka, bez względu na to, na jakim etapie rozwoju jest i w jakim jest stanie zdrowia, jest orzeczeniem, zwłaszcza dla liberalnej młodzieży, bardzo twardym - powiedziała Lichocka.

Podkreśliła, że "rozumie emocje, rozumie obawy, nie rozumie formy". To, co się dzieje, taka bardzo wysoka agresja i brutalność, również języka, którą wprowadzają organizatorzy tych protestów, jest nie do przyjęcia i ona wyklucza jakąkolwiek dyskusję - oceniła Lichocka.

Mam wrażenie, że organizatorom tych protestów w ogóle nie chodzi o żadną rozmowę i w ogóle nie chodzi o dobro kobiet, a na pewno nie chodzi o dobro seniorów, wyprowadzając tyle ludzi na ulice, bo przecież wiemy, że to musi w perspektywie kilkunastu dni dać bardzo gwałtowny wzrost zachorowań - wskazała.

Posłanka PiS przypomniała, że sama wypowiadała się publicznie za tym, żeby nie zmieniać tego, co jest zapisane w ustawie. Ale tutaj Trybunał Konstytucyjny nie mógł podjąć innej decyzji, takie mamy zapisy Konstytucji i wobec tego musimy znaleźć jakąś drogę - powiedziała.

Odnosząc się do zarzutów protestujących, którzy mówią, że nie powinno się wydawać takiego orzeczenia w czasie pandemii, powiedziała: To, kiedy Trybunał Konstytucyjny podejmuje dane orzeczenie i kiedy się zbiera, nie zależy od premiera, nie zależy od rządzących. Ja bym chciała przeciwstawić się temu mitowi, że wszystko jest sterowane przez jakiś ośrodek polityczny i tutaj nie ma instytucji niezależnych. Nie, ja myślę, że ta narracja narzucona przez PO, totalną opozycję więcej mówi o nich, o tym, jak oni działają - dodała.

Pytana, czy orzeczenie TK nie mogło poczekać i czy trzeba je było ogłaszać w czasie pandemii, skoro można było przewidzieć, że doprowadzi do protestów, Lichocka odpowiedziała: To jest przypadek, że to się tak zbiegło i rzeczywiście przypadek niedobry.

To, co jest w tej chwili najważniejsze to to, żebyśmy nie dali się, jako wspólnota nabrać na te żądania, na te dążenia totalnej opozycji, która chce za wszelką cenę doprowadzić do jakiegoś przesilenia politycznego. Ja mam wrażenie, że marzy im się jakiś nowy Majdan i przy użyciu tych emocji, przy prowokowaniu różnych agresywnych działań, chcą po prostu wrócić do władzy - podkreśliła.