Leśnicy zastrzelili zdrowego żubra, który odłączył się od stada i krążył po mazurskiej wsi Lakiele. Zwierzę miało zagrażać bezpieczeństwu mieszkańców. Sprawa budzi spore kontrowersje.

W Lakielach w województwie warmińsko-mazurskim przybłąkał się żubr. Jeden z rolników poprosił o pomoc, żeby zwierzę odłączyć od stada krów. Gmina przyjechała i zastrzeliła żubra. Takie rzeczy tylko w Polsce - zgłoszenie takiej treści dostaliśmy na Gorącą Linię RMF FM od naszej słuchaczki Iwony.

Jej doniesienia się potwierdziły. Żubr odłączył się od stada i błąkał po mazurskiej wsi. Początkowo był traktowany jak atrakcja, mieszkańcy go dokarmiali. Z czasem jednak do żubra przyłączyły się krowy okolicznych rolników, które potem nie chciały wracać do gospodarstw. O żubrze powiadomiono policję.

Żubr stwarzał niebezpieczeństwo okolicznym mieszkańcom. W pewnym momencie stwierdził, że stado krów jest jego - usłyszał w Nadleśnictwie Borki reporter RMF FM Piotr Bułakowski.

O odstrzale zdecydował Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska na wniosek specjalnej komisji, która zbiera się trzy razy w roku i decyduje o kontrolowanym odstrzale. W skład komisji wchodzą m.in. naukowcy i leśnicy. To komisja argumentowała, że odłowienie żubra i wypuszczenie gdzieś w puszczy nie dałoby żadnego rezultatu, bo żubr wróciłby z powrotem na pastwiska. Według komisji, zwierzę stanowiło zagrożenie dla rolników i mogło im zrobić krzywdę.

Nadleśnictwo tłumaczy również, że ośrodki nie przyjmują przypadkowych osobników, których linia pochodzenia nie jest znana, a przeniesienie żubra np. do gospodarstwa agroturystycznego mogłoby zająć nawet pół roku, bo trzeba załatwić odpowiednie pozwolenia. Według leśników, w tym czasie żubr mógłby zrobić komuś krzywdę.

Nieco inaczej sprawę widzą ekolodzy. Są ośrodki, które bardzo chętnie przyjmą żubra, nawet jako formę promocji. Tym bardziej, że na południu Polski, w Przemyślu żubry przechodzą na stronę ukraińską i nie zawsze wracają, jest więc ubytek. Problemem nie jest znalezienie odpowiedniego miejsca - problemem jest znalezienie dwóch, trzech tysięcy złotych na transport - powiedział naszemu reporterowi prof. Zbigniew Endler z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Tego typu działanie (odstrzelenie zwierzęcia - przyp. red.) jest chybione ze względów przyrodniczych i społecznych. Pamiętajmy, że żubr jest pod ochroną, a Polska wydaje duże pieniądze na tworzenie ośrodków hodowli żubrów, dokarmianie czy opiekę weterynaryjną. Taka przesadna oszczędność - bo trzeba było zadbać o transport zwierzęcia - może spalić piękną ideę ratowania ginących gatunków. Szczególnie wśród młodych ludzi wydźwięk może być fatalny - podkreślił.

W Polsce żyje obecnie około 1200 żubrów. W samej Puszczy Boreckiej w Warmińsko-Mazurskiem, skąd pochodziło zastrzelone zwierzę, znajduje się stado liczące około 110 osobników.

(edbie)