Opowieści tysiąca i jednej nocy? Ależ nie, całkiem realna historia! Szef Samoobrony Andrzej Lepper, nie zważając na żadne przeszkody, nie porzuca zamiaru udania się w podróż - jako obserwator referendum - do Iraku. Nie przekonały go ani prośby, ani groźby, ani marszałek Marek Borowski, z którym Lepper spotkał się rano.

Marszałek Borowski sięgnął po broń ostateczną: nie zgodził się na nadanie wizycie Leppera oficjalnej rangi: Nie mogę wyrazić zgody na użycie paszportu dyplomatycznego i na pokrycie kosztów - mówi Borowski.

Wydawało by się, że to kończy sprawę, bowiem prywatny paszport Leppera stracił ważność. Przewodniczący Samoobrony jednak cały czas liczy na darmową, naturalną opaleniznę: Może przyślą specjalny samolot? - wzdycha z nadzieją Lepper.

Mogłoby się to udać, pod warunkiem jednak, że samolot zabierze Leppera z lotniska w Klewkach. Na to, rzecz jasna, muszą jeszcze zgodzić się Talibowie, a że tamtejsze lotnisko jest małe, mogą odmówić. Co wtedy?

Zobacz również:

Może referendum przełożą? - znowu nadzieja pojawiła się w głosie Leppera. Zapewne Saddam z przyjaźni dla pana przewodniczącego mógłby się na to zgodzić... A może jednak nie ma się z czego śmiać? Może Lepper jedzie do Iraku z tajną, nieznaną nam misją? Może to nasza polska broń biologiczna albo pierwszy rodzimy zamachowiec-samobójca?

13:45