We wtorek Andrzej Lepper oraz Stanisław Łyżwiński staną przed sądem w Piotrkowie Trybunalskim w sprawie seksafery w Samoobronie. Żaden z nich nie przyznaje się do zarzucanych czynów. Proces ze względu na charakter sprawy odbywać się będzie za zamkniętymi drzwiami.

Akt oskarżenia liczy ponad sto stron. Byłemu wicepremierowi prokurator zarzuca dwa przestępstwa: Przestępstwa kilkakrotnego żądania i przyjmowania wspólnie i w porozumieniu ze Stanisławem Łyżwińskim w związku z pełnioną przez niego funkcją publiczną posła na Sejm od pani Anety K. korzyści osobistych o charakterze seksualnym. Kolejny zarzut dotyczy usiłowania wspólnie i w porozumieniu z panem Stanisławem Łyżwińskim doprowadzenia kobiety związanej z Samoobroną do obcowania płciowego przy nadużyciu jej stosunku zależność w ramach struktury partyjnej - wyliczał Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.

Aneta Krawczyk, od której zeznań cała sprawa się zaczęła, będzie w tym postępowaniu oskarżycielem posiłkowym.

Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu 2006 r. po artykule, który ukazał się w prasie. Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, byłej radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i byłej dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi. Krawczyk twierdziła, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Andrzeja Leppera.

Lepperowi grozi do ośmiu lat więzienia, Łyżwińskiemu - do dziesięciu.