Łódzka prokuratura podjęła decyzję o przedstawieniu zarzutów Andrzejowi Lepperowi. Na razie nie chce ujawnić, jakie zarzuty usłyszy były poseł. Dowiemy się tego dopiero po przesłuchaniu. Lider Samoobrony, którego od poniedziałku nie chroni już immunitet poselski - ma się stawić w prokuraturze w czwartek rano.

Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu ub. roku po publikacji w prasie wywiadu z byłą radną Samoobrony w łódzkim sejmiku i byłą dyrektor biura poselskiego Stanisława Łyżwińskiego – Anetą Krawczyk.

Krawczyk utrzymuje, że pracę w Samoobronie dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi. Twierdziła, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Andrzeja Leppera.

Prokuratorskie śledztwo dotyczy "żądania oraz przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym" przez osobę pełniącą funkcję publiczną i uzależnienia od nich zatrudnienia w biurze poselskim. Przesłuchano w nim ponad 220 osób.

Dotąd zarzuty w nim przedstawiono czterem osobom: b. asystentowi Łyżwińskiego, radnemu Samoobrony Jackowi P. (jego proces toczy się już przed piotrkowskim sądem), b. działaczowi Samoobrony z Myślenic Franciszkowi I., b. działaczowi tej partii z Tomaszowa Maz. Pawłowi G. oraz Łyżwińskiemu, który trafił do aresztu.

Na tym ostatnim ciąży w sumie siedem zarzutów, w tym: gwałtu, przyjmowania i żądania korzyści osobistych o charakterze seksualnym, wykorzystania lub usiłowania wykorzystania seksualnego czterech kobiet, nakłaniania Krawczyk do przerwania ciąży oraz podżegania do porwania biznesmena. B. poseł nie przyznaje się do zarzucanych czynów. Grozi mu do 10 lat więzienia.