Palacz, który w niedzielę wyborczą zaspał i nie otworzył na czas drzwi budynku Ośrodka Szkolenia Kierowców LOK w Legnicy, w którym mieściła się siedziba obwodowej komisji wyborczej, nie straci pracy. Mężczyzna do środy będzie na urlopie, potem wróci do swoich obowiązków.

To jego obarcza się winą za sprawę, która stała się ogólnopolską aferą. Lokal został otwarty z 25-minutowym opóźnieniem. W efekcie PKW o tyle przedłużyła w całym kraju ciszę wyborczą.

W Legnicy nie brakuje jednak głosów, że za cała sprawę powinien odpowiedzieć ktoś inny. Tym innym jest szef legnickiego oddziału Ligi Obrony Kraju, w którego siedzibie działała komisji.

To niespodziewany zwrot akcji: Ta odpowiedzialność leży po stronie gospodarza lokalu, a personalnie za całość spraw w tym właśnie oddziale odpowiada kierownik. Pełnomocnik państwowej komisji wyborczej w Legnicy, Robert Lipiec wątpliwości nie ma. Nie mają jej też pracownicy LOK-u, prawdopodobnie skonfliktowani z kierownikiem.