Szkolenie z ostrą bronią, podczas którego w styczniu zginął celnik przeprowadzono w zwykłych pomieszczeniach Izby Celnej w Legnicy - ustaliła reporterka RMF FM. Śmiertelny strzał w głowę celnika padł z broni instruktora prowadzącego zajęcia, które powinny się odbyć w tak zwanym "killing house".

"Killing house" to specjalne pomieszczenie, przystosowane do tego, aby używać w nim broni. Zajęcie przeprowadzono jednak na trzecim piętrze biurowca, w którym celnicy mają swoją siedzibę. Śledczy sprawdzają, czy do tragedii nie przyczyniło się ignorowanie przepisów. W budynku, w którym przeprowadzono szkolenie, można się trenować jedynie bez użycia ostrej amunicji. W tym przypadku zasada ta została złamana.

Prokuratura postawiła instruktorowi zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Jednak śledczy ustalają, czy mężczyzna w ogóle miał kwalifikacje do tego by prowadzić szkolenia z ostrą bronią. Pewne jest to, że sprawca tragicznego wypadku zignorował dwie zasady: nie sprawdził, czy w pistolecie pozostał nabój i skierował broń w stronę człowieka, który zginął.

Do tragicznego wypadku doszło podczas ćwiczeń z zastosowania technik przymusu bezpośredniego. Instruktor, który prowadził zajęcia miał wieloletnie doświadczenie. Kula utkwiła w głowie 39-letniego funkcjonariusza.

W szkoleniu brało udział jedenastu celników z oddziału do walki z przestępczością zorganizowaną. Wszyscy - po tym, co się stało - trafili pod opiekę psychologów. Instruktorowi za nieumyślne spowodowanie śmierci grozi 5 lat więzienia.