W Polsce jest pewna hierarchia. Jeśli ktoś tu powinien czarterować, jeśli istotnie jest jedna załoga, to nie ja - stwierdził Lech Kaczyński. Prezydent w ten sposób skomentował wypowiedź Bogdana Klicha, który w „Kontrapunkcie RMF FM i Newsweeka” powiedział, że przed przyszłotygodniowym szczytem UE w Brukseli zapotrzebowanie na rządowego Tupolewa zgłosiła tylko Kancelaria Premiera.

 Ja bardzo chętnie zapraszam na pokład pana premiera. Na początku września nie było żadnych kłopotów. Z tego punktu widzenia wypowiedź pana ministra jest troszkę zadziwiająca. Wtedy lecieliśmy razem i nie pamiętam, żeby minister Klich nie protestował - stwierdził Kaczyński. Wcześniej szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki stwierdził, że jeśli będzie taka potrzeba, to prezydent wyczarteruje samolot.

Samoloty rządowe są wprawdzie dwa, ale jest tylko jedna załoga - podkreślił w "Kontrapunkcie RMF FM i Newsweeka" Bogdan Klich: Jest tylko i wyłącznie jedna dostępna załoga, ponieważ pierwszy pilot, dowódca drugiej załogi nam się rozchorował, co utrudnia wykonywanie także innych zadań m.in. w ten weekend.

Sam Kownacki w chorobę pilota rządowego Tupolewa chyba nie wierzy:

Wygląda na to, że prezydencki minister traci cierpliwość i pod powierzchownym uśmiechem skrywa narastającą irytację. Pytania o prezydenckie środki transportu na unijny szczyt wyraźnie go męczą. Oficjalna wersja jest taka, że się rozchorował pilot. Nieoficjalnej nie znam. Istnienia tej nieoficjalnej wersji nie wyklucza nawet Jarosław Gowin, poseł PO: Nie znam kulisów tej sprawy. Nie wiem, czy pilot jest chory, czy zdrów.

Gdzie leży prawda można się tylko domyślać. Bez względu na stan zdrowia pilotów rządowych Tupolewów prezydent na szczyt doleci. Jak widać determinacja dużego i małego pałacu we wzajemnym czynieniu sobie złośliwości jest ogromna. Równie ogromne są opary absurdu, które towarzyszą tym przepychankom. Jest tylko jeden problem. Pan prezydent i pan premier w tej dbałości o swój wizerunek najwyraźniej zapomnieli o najważniejszym – wizerunku swojego kraju.

Kancelaria Prezydenta: Mamy pomysł, jak dotrzeć do Brukseli

Wystarczy odrobina dobrej woli, organizacji i znajomości kalendarza. Kancelaria Prezydenta ma na wylot mniej więcej taki scenariusz: we wtorek premier Tusk wsiada do rządowego Tupolewa i z wojskowego lotniska Okęcie odlatuje do Brukseli. Następnie samolot ze stolicy Belgii wystartuje z powrotem do Warszawy. Po szczęśliwym lądowaniu, w środowy poranek powita na swoim pokładzie prezydenta i zawiezie go na unijny szczyt.

Najciekawszy jest jednak ostatni element scenariusza, czyli powrót do Polski. Według Piotra Kownackiego Lech Kaczyński i Donald Tusk w czwartkowy wieczór mogą wrócić jednym samolotem.

Plan ma jednak swoje wady. Po pierwsze, prezydent i premier ze względu na bezpieczeństwo państwa nie mogą latać jednym samolotem. Po drugie prezydent i premier mogą się pokłócić o to, kto w Tupolewie ma zająć wygodniejszy fotel. Po trzecie od tego wszystkiego może się rozchorować jedyny zdrowy pilot. Co wtedy? Nasze władze czeka wówczas podróż koleją…