Nie trafią do aresztu dwaj podejrzani o wniesienie łatwopalnej substancji i ładunku wybuchowego na stadion Ruchu Chorzów. Wobec mężczyzn nie zastosowano żadnych środków zapobiegawczych. Sędzia odrzucił wniosek prokuratury w tej sprawie, bo ma wątpliwości dotyczące winy, a także kwalifikacji prawnej czynu. Sędzia podkreślił również, że zatrzymani są młodzi, niekarani i mają na utrzymaniu rodziny.

Prokurator rozważa odwołanie od tej decyzji.

Ładunek na stadionie przy Cichej znaleziono w sobotę przed meczem Ruchu z Górnikiem Zabrze. Policja przez kilka godzin przeszukiwała później obiekt - ostatecznie Wielkie Derby Śląska odbyły się, ale bez udziału kibiców z Zabrza. Górnik wygrał 2:1.

W poniedziałek dwaj mężczyźni w wieku 21 i 23 lat, zatrzymani po sobotnim incydencie, usłyszeli prokuratorskie zarzuty. Odpowiedzą za "sprowadzenie zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach poprzez eksplozję materiałów wybuchowych lub łatwopalnych". Grozi im do 10 lat więzienia. Nie przyznają się do winy.

Nie bomba, a ładunek zapalający

W poniedziałek policjanci przeprowadzili eksperyment, który wykazał, że na stadionie przy Cichej znaleziono nie bombę, a ładunek zapalający. W ramach eksperymentu paczkę z zapalnikiem i łatwopalną substancją wkopano w ziemię i odpalono elektronicznie. Powstała gwałtowna reakcja spalająca, ale nie wybuchowa. Ułożone w pobliżu ubrania natychmiast zaczęły się palić.

Ładunek miał prawdopodobnie posłużyć do podpalenia flag kibiców z Zabrza. Biegły oceni teraz, jak duże mogło być zagrożenie dla ludzi.