Wszystkie stoiska w hali Kupieckich Domów Towarowych zostały zaplombowane, a towar zabezpieczony. Kupcy dostaną z powrotem każdą, najmniejszą nawet rzecz - zapewniła reporterkę RMF FM Kamilę Biedrzycką Ewa Gawor z biura bezpieczeństwa Warszawy. Na razie nie wiadomo jednak, kiedy to nastąpi.

Pismo w tej sprawie zarząd spółki KDT otrzyma od Ratusza dopiero w czwartek około południa, bowiem komornik nie zakończył jeszcze pracy i nie przekazał miastu oficjalnie hali. Nikt do tego nie zaglądał, w całości stoiska zostały zaplombowane, zabezpieczone i tak w stu procentach zostaną oddane. Działania komornicze są filmowane - podkreśla jednak Ewa Gawor:

Podobno sfilmowano także fakt, iż ze 650 stoisk do wtorku zamkniętych zostało już sto. Rzecznik kupców Damian Grabiński tego nie potwierdza. Takich informacji nie mamy (…) Z moich informacji wynika, że na pewno jedna osoba się wyprowadziła na ulice Złotą - mówi:

Mimo że w relacjach handlarzy pojawia się coraz więcej znaków zapytania, ci nie składają broni. Zapowiedzieli, że złożą w prokuraturze skargę na komornika i wynajętą przez niego firmę ochroniarską. Chcą odzyskać towar, który - według nich - jest wart kilka milionów złotych.

Twierdzą również, że dzień bez handlu kosztuje ich kilka tysięcy. Ale to nic w porównaniu ze stratami moralnymi, których we wtorek doświadczyli. Byliśmy bici, kopani i puszczono na nas gaz. Dlatego sprawa trafi do prokuratury - powiedział reporterce RMF FM prezes spółki Dariusz Kopeć:

Schetyna zadowolony z działań policji

Szef MSWiA Grzegorz Schetyna nie ma zastrzeżeń do akcji policji przed halą Kupieckich Domów Towarowych w Warszawie. Gorzej, jego zdaniem, wyglądały działania wynajętej przez komornika agencji ochrony. Wiadomo było, że będzie twarda walka. Zresztą kupcy zapowiadali, że będą oponować przeciwko akcji komorniczej - mówi wicepremier Schetyna naszemu reporterowi:

Zatrzymani usłyszeli zarzuty

Dziewiętnastu osobom warszawska prokuratura postawiła zarzuty w związku z wtorkową bitwą o Kupieckie Domy Towarowe. Chodzi o napaść na funkcjonariusza publicznego oraz utrudnianie egzekucji komorniczej. Osoby, które usłyszały zarzuty, to nie kupcy, ale chuligani, którzy wszczęli burdy przed halą KDT. Prokuratura zastosowała wobec nich dozór policyjny.

Są to działania, podejmowane przez nas z urzędu. Jest to jeden tylko z aspektów tej sprawy, prokurator będzie badał wszelkie okoliczności związane z wczorajszymi zdarzeniami. Czekamy również na zawiadomienia, które mają złożyć między innymi przedstawiciele Ratusza - wyjaśnia Mateusz Martyniuk z Prokuratury Okręgowej w Warszawie:

Osobom, które we wtorek próbowały udaremnić komorniczą egzekucję, mogą grozić trzy lata więzienia.

Kupcy dostaną pomoc. Niektórzy

Kupcy skłonni do kompromisu z warszawskim magistratem będą nagrodzeni. Ci, którzy stawiali we wtorek czynny opór w halach Kupieckich Domów Towarowych, zostaną ukarani. Tak w skrócie wygląda przyszłość handlowców ze stołecznych KDT. Komornik przejął obiekt, po tym jak wygasł termin dzierżawy.

Ci kupcy, którzy zgodnie z wyrokiem sądu wyprowadzili się z KDT w terminie, mają zagwarantowane nowe stoiska handlowe w nowych lokalizacjach na terenie Warszawy. Ci, którzy byli w hali we wtorek, ale zachowywali się spokojnie, również mogą liczyć na pomoc miasta.

Natomiast ci, którzy zostali zatrzymani, lub ci, którym postawione zostaną zarzuty prokuratorskie, o pomocnej dłoni magistratu mogą zapomnieć. Jest jeszcze jeden warunek: nowe miejsca handlowe otrzymają tylko ci kupcy, którzy mają zarejestrowaną działalność w Warszawie.

Zaczęło się wraz z kapitalizmem

Historia hali KTD zaczęła się wraz z narodzinami kapitalizmu. W roku 1990, na placu Defilad jak grzyby po deszczu zaczęły rosnąć tzw. szczęki, czyli metalowe budki, gdzie handlarze sprzedawali wszystko. Warszawiacy pamiętają to bardzo dobrze. Ogropmny handel tu był, to było bardzo brzydkie. Szare, blaszane pawilony - mówią reporterce RMF FM mieszkańcy stolicy:

W 1999 roku powstała tam tymczasowa hala. Miasto miało wskazać docelową lokalizację KTD. Dwa lata później na rogu Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej stanął gigantyczny blaszak; 180 metrów długości, 90 szerokości, 18 wysokości. Pod koniec lata 2006 Rada Miasta obiecała kupcom 30-letnią dzierżawę gruntu przy ulicy Złotej. Z kolei 31 grudnia roku 2008 kończy się umowa na dotychczasowy teren, kupcy mają trzy miesiące na wyprowadzkę. Teraz kupców już nie ma, ludzie potracili miejsca pracy, a rozbiórka hali może potrwać pół roku.