Dzień po zatrzymaniu prezesa koncernu PKN Orlen Andrzeja Modrzewskiego Jan Kulczyk był u Leszka Millera. Zarówno premier, jak i poznański biznesmen na bieżąco pilotowali sprawę odwołania Modrzejewskiego ze stanowiska - ujawnia PAP.

Tego samego dnia od rana Andrzej Modrzejewski był przesłuchiwany w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, a od godz. 10 obradowała w Warszawie Rada Nadzorcza PKN Orlen, która tego dnia odwołała go z funkcji prezesa spółki.

Zdaniem informatorów PAP zbieżność tych zdarzeń nie jest przypadkowa i świadczy o tym, że - jak powiedział jeden z nich - zarówno premier, jak i poznański biznesmen na bieżąco pilotowali sprawę odwołania Modrzejewskiego ze stanowiska. Inny dodał, że zrobili to, by swoimi ludźmi obsadzić PKN Orlen.

Na tym samym posiedzeniu Rady Nadzorczej nowym prezesem spółki został Zbigniew Wróbel.

Modrzejewskiego UOP zatrzymał 7 lutego. Postawiono mu zarzut ujawnienia poufnej informacji dotyczącej jednej ze spółek NFI.

Tymczasem b. minister skarbu Wiesław Kaczmarek - którego wywiad w "Gazecie Wyborczej" dał początek komisji śledczej ds. PKN Orlen - stwierdził, że 6 lutego 2002 r. podczas spotkania w gabinecie premiera, Leszek Miller prosił o rozważenie, w jaki sposób nie dopuścić do podpisania przez Modrzejewskiego długoterminowego kontraktu na dostawy przez spółkę J&S ropy z Rosji.