Szef dyplomacji oraz komisarz ds. energii, konkurencji lub rynku wewnętrznego – o jedną z tych unijnych tek będzie zabiegać Polska. Najważniejsze jest dla nas to ostatnie stanowisko – dowiedziała się „Gazeta Wyborcza”

Najważniejsza walka rozegra się o mandaty w Komisji Europejskiej - nieformalnym unijnym rządzie, w którym państwa członkowskie mają po jednym przedstawicielu.Wczoraj Tusk mówił, że Polskę interesują teki komisarza ds. energii lub konkurencji. Nie wymienił jednak - jak się dowiedzieliśmy - głównego celu - komisarza ds. rynku wewnętrznego (obecnie Francuz Michel Barnier) - czytamy w "Wyborczej". Gazeta podkreśla, że wspólny rynek to najważniejsze pole działania UE, dlatego szef tego resortu należy do grona kilku komisarzy, którzy w Komisji mają najwięcej do powiedzenia w kluczowych kwestiach - od energii przez prawa obywatelskie po pieniądze.

W dodatku ulepszanie jednolitego rynku (np. w handlu internetowym) będzie jednym z najważniejszych zadań Komisji w nowej kadencji, która rozpocznie się jesienią - pisze dziennik i dodaje, że kandydatem Polski jest Janusz Lewandowski (PO), który w obecnej Komisji zajmował się budżetem i był bardzo ceniony. Po raz kolejny został
europosłem i gdyby dostał tekę, musiałby zrezygnować z mandatu. Z racji pięciu lat przepracowanych w Komisji mógłby liczyć na dodatkową nominację na jednego z kilku jej wiceszefów -
dodaje dziennik.

Gazeta pisze, że być może Warszawa będzie jednak forsować na komisarza ds. rynku wewnętrznego byłego premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego, szefa Rady Gospodarczej przy Tusku. Pod uwagę może być brany także były minister finansów Jacek Rostowski, który nie dostał się do europarlamentu. Jest on ceniony
w UE i ma świetne kontakty, ale w PO mówią, że Lewandowski byłby bardziej lojalny
- czytamy. 

Więcej na ten temat w najnowszej "Gazecie Wyborczej".