W wielkopolskim urzędzie wojewódzkim sztab antykryzysowy ustalał, co zrobić z magazynem pełnym niebezpiecznych substancji. W Komornikach w podpoznańskiej gminie Kleszczewo przedwczoraj i wczoraj rozszczelniła się beczka z bromkiem kadmu. W hali są ich tysiące. Od czterech lat nikt nie chce zająć się kukułczym jajem.

Bezskutecznie od czterech lat starostwo powiatowe w Poznaniu szukało środków na rozbrojenie ekologicznej bomby. Teraz powiatowi urzędnicy liczą, że ulatniające się gazy, ułatwią znalezienie pieniędzy.

Anna Orczewska ze starostwa twierdzi, że takie pismo wyjdzie jeszcze w tym tygodniu. W dyrekcji ochrony środowiska nasz reporter usłyszał, że to niewłaściwy adres. Obie instytucje szukają wspólnie rozwiązania, razem ze służbami wojewody i przedstawicielami gminy Kleszczewo.

Wywóz kilkuset ton odpadów ma sfinansować szef nieistniejącej już firmy, która zwiozła beczki do Komornik. Jednak mężczyzna siedzi w więzieniu i nie majątku. Dlatego państwowe instytucje przerzucają się teraz odpowiedzialnością.