Wina leży po obu stronach - takie są wstępne wnioski z raportu specjalnej komisji Służby Więziennej, która badała sprawę domniemanego mobbingu w areszcie w Jeleniej Górze. Do raportu dotarł reporter RMF.

Właśnie mobbing miał być przyczyną dramatu, jaki rozegrał się tam niecałe dwa tygodnie temu. Po kłótni z przełożonym uzbrojony w kałasznikowa strażnik Krzysztof W. na 8 godzin zabarykadował się w wartowni. O uprawianie mobbingu oskarżyła przełożonych strażnika jego żona na antenie RMF.

Raport nie zawiera wniosków o kary dyscyplinarne, ale jak mówi RMF Luiza Sałapa z Centralnego Zarządu Służby Więziennej, władze aresztu ponoszą współodpowiedzialność za to, co się stało. Stosunki w areszcie śledczym pozostawiają wiele do życzenia. Ten konflikt między funkcjonariuszem a kierownikiem ochrony mógł być zakończony dużo wcześniej - mówi. Sałapa dodaje, że w centrali służby nikt wcześniej nie wiedział o tym, co dzieje się w areszcie w Jeleniej Górze.

Decyzje o ewentualnych karach dyscyplinarnych podejmie bezpośredni nadzorca jeleniogórskiego aresztu. Druga kierowana przez niego komisja jeszcze pracuje. Śledztwo prowadzi też prokuratura, ale strażnik wciąż jest w szpitalu psychiatrycznym i nie można go przesłuchać. Według naszych informacji, przesłuchanie mężczyzny będzie możliwe za mniej więcej 3 tygodnie.