Choć to wydaje się kuriozalne, to dwa dni po tragicznym wypadku w Białce Tatrzańskiej Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego z Zakopanego nie wie, kto był właścicielem i inwestorem bramy, która runęła na dwie osoby. Na miejscu zginęła siedemdziesięcioletnia babcia, a jej siedmioletni wnuczek w stanie ciężkim został przetransportowany śmigłowcem do szpitala w Krakowie. Okazało się, że brama powitalna nie tylko nie stała na terenie należącym do pobliskiego hotelu, ale nawet na dwóch działkach należących do różnych właścicieli.

Choć to wydaje się kuriozalne, to dwa dni po tragicznym wypadku w Białce Tatrzańskiej Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego z Zakopanego nie wie, kto był właścicielem i inwestorem bramy, która runęła na dwie osoby. Na miejscu zginęła siedemdziesięcioletnia babcia, a jej siedmioletni wnuczek w stanie ciężkim został przetransportowany śmigłowcem do szpitala w Krakowie. Okazało się, że brama powitalna nie tylko nie stała na terenie należącym do pobliskiego hotelu, ale nawet na dwóch działkach należących do różnych właścicieli.
Brama, która runęła / Grzegorz Momot /PAP

Czyja brama?

Pracownicy PINB w Zakopanem od dwóch dni przeszukują archiwa w poszukiwaniu dokumentów związanych z postawieniem bramy. Początkowo myślano, że powstała w związku z budową pobliskiego hotelu.

Z dokumentów, które posiadamy w archiwum, wynika, że to urządzenie reklamowe powstało około roku 2011, 2012. Nie ustaliliśmy na razie, kto jest inwestorem tego obiektu. Ustaliliśmy, że nie leży on na terenie, na którym wybudowany jest hotel. Postawiono go na terenie działki należącej do osoby prywatnej i jednego z funduszy inwestycyjnych. Będziemy wzywać tych właścicieli i sprawdzać, czy mają jakąś wiedzę o momencie powstania tego obiektu. Jest to w każdym razie poza terenem, który obejmował pozwolenie na budowę hotelu i pozwolenie na użytkowanie hotelu - mówi Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Zakopanem Jan Kęsek.

Pozwolenia nie ma

Brama została zakwalifikowana przez inspektorat jako budowla, czyli "urządzenie reklamowe trwale związane z gruntem". Taki typ obiektu, zdaniem Kęska, wymaga pozwolenia na budowę. Na razie jednak takiego pozwolenie nie odnaleziono.

Co ciekawe, jedna noga bramy postawiona była na działce należącej do osoby prywatnej, a druga na terenie należącym do funduszu inwestycyjnego. Tu rozmycie granic działek jest tak duże, że właściciel działki mógł nawet nie wiedzieć, że ten obiekt stanął na jego terenie. Takie sytuacje się tutaj zdarzają - mówi inspektor.

Gdyby ten obiekt był legalnie wybudowany, to za stan bramy powinien odpowiadać inwestor. Jeśli nie uda się go ustalić, to odpowiedzialność spadnie na właścicieli działek, na których powstała brama.

Niezgodnie ze sztuką budowlaną

Zdaniem inspektora słupy bramy zostały niezgodnie ze sztuką budowlaną przytwierdzone do cokołu. Te słupy zostały zabetonowane bez żadnej izolacji, bez żadnego zabezpieczenia. Prawdopodobnie woda penetrowała powodując korozję elementów drewnianych - mówi Jan Kęsek.

Wygląda na to, że wykonawcy nie zwrócili uwagi, że trzeba odizolować w taki sposób elementy drewniane od betonowych, by nie powstawała korozja, czyli by drewniane słupy nie butwiały. A że działo się to wewnątrz betonowych cokołów, to nie było widoczne z zewnątrz. 

(mpw)