Warszawska prokuratura prowadzi śledztwo dotyczące próby usunięcia przemocą konstytucyjnego organu Rzeczpospolitej Polskiej. Ten konstytucyjny organ to minister sportu, a do próby dojść miało podczas wojny rządu z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Tę informację oficjalnie potwierdził rzecznik prokuratury. Czy chodziło o zamach na Mirosława Drzewieckiego?

Między sformułowaniem „usunięcie przemocą” a słowem „zamach” można by postawić znak równości, a całą historią mocno się przejąć, gdyby nie jedno ale. Otóż podstawą wszczęcia śledztwa były wywody Janusza Palikota, który - prezentując w telewizji TVN24 świński łeb - obwieścił, że ma informacje o tym, iż ktoś dybie na zdrowie i życie ministra sportu. Tym kimś mieliby być „siepacze wynajęci przez PZPN”.

W tym co mówił poseł PO ziarno prawdy było, bo rzeczywiście ministrowi ktoś groził, wybił mu też szybę w prywatnym samochodzie. Jak się jednak zdaje, od słów do czynów, a zwłaszcza zamachów – w tym przypadku – na szczęście było daleko. Prokuratura jednak postanowiła dmuchać na zimne. Wszczęła śledztwo, przesłuchała Palikota i Drzewieckiego. Zdaje się jednak, że na ślad wielkiego spisku i postępowanie zostanie najprawdopodobniej umorzone.