Tomasz Skory: W nocy w restauracji w Tel Awiwie Palestyńczyk zabija trzy osoby, o świcie wojska izraelskie wchodzą pod Hebron na Zachodnim Brzegu Jordanu, potem już rano palestyński kamikadze wysadza się na dworcu autobusowym na południu Izraela, potem palestyński snajper zabija mieszkankę Izraela, a izraelska grupa obywatelskiej czujności podkłada bomby w arabskiej szkole itd. itd. To tylko wydarzenia z dziś. Czy to znaczy, że sytuacja na Bliskim Wschodzie wymknęła się z pod kontroli wszelkiej?

Krzysztof Mroziewicz: Nie, to oznacza, że jest kontrolowana obustronnie i że będzie jeszcze gorzej.

Tomasz Skory: Kontrolowana przez na przykład Jasera Arafata?

Krzysztof Mroziewicz: Ariela Szarona jak i Jasera Arafata oczywiście. I będzie jeszcze gorzej. Wczoraj słyszałem jak Włodzimierz Cimoszewicz w warszawskiej Kuźnicy przytoczył fragment swojej rozmowy z Szimonem Peresem, współautorem porozumienia pokojowego z OWP, który powiedział, że łatwiej jest uregulować konflikt duży niż konflikty małe. Ja się obawiam, iż ta teza może oznaczać, że prowadzi teraz sytuacja do konfliktu na skalę regionalną, na przykład do wojny między Izraelem a Syrią, chyba że wcześniej wybuchnie wojna między Pakistanem a Indiami.

Tomasz Skory: Między Pakistanem a Indiami? Tak, ale to nie jest ten region przecież?

Krzysztof Mroziewicz: To nie szkodzi, to jest ten sam problem.

Tomasz Skory: Wojującego wojowniczego islamu?

Krzysztof Mroziewicz: … zachęconego, jakkolwiek ponuro to brzmi, „sukcesem” bin Ladena w Europie.

Tomasz Skory: Izraelczycy kolejny raz odpowiedzialnością za nakręcanie spirali przemocy obciążają Jasera Arafata. Czy to jest jeszcze aktualne? Czy Jaser Arafat kontroluje sytuację?

Krzysztof Mroziewicz: Kontroluje oczywiście, to samo można powiedzieć o Arielu Szaronie, ponieważ jest to człowiek niejako nieobliczalny, niekontrolowalny właśnie. On nigdy nie słuchał swoich dowódców i swoich zwierzchników na przykład Goldy Meir, czy Mosze Dajana. Przypomnę, że szedł z wojskami w 1973 roku na Kair, do tego stopnia było to niebezpieczne, że Kissinger wylądował w Moskwie, by naradzić się z Gromyką co robić, bo silosy się już otwierały. Wybrała się wtedy na rozmowę z Arielem Szaronem na Półwysep Synaj Golda Meir, towarzyszył jej generał Abraham. Gdyby nie to, że miał rewolwer przy pasie, to kto wie, czy Ariel Szaron usłuchałby swojego premiera panią Goldę Meir. Potem był jeszcze jeden incydent bardzo krwawy związany z masakrą dwóch wiosek w Libanie. Szaron powiedział, że to nie jest jego sprawa i że nie miał z tym nic wspólnego. Potem okazało się, że owszem. Wobec tego Mosze Dajan jako premier Izraela podał się do dymisji, bo jest to kraj ciągle demokratyczny.

Tomasz Skory: Słowem wynika z tego, że czeka nas eskalacja. Coraz większe konflikty, coraz większa liczba ofiar.

Krzysztof Mroziewicz: Dramat polega na tym, że właśnie ten kraj demokratycznie wybrał Ariela Szarona na swojego premiera.

Tomasz Skory: W odpowiedzi na działania Palestyńczyków?

Krzysztof Mroziewicz: Premiera wybiera się w głosowaniu bezpośrednim. Izraelczycy mieli premiera, który był świetnym wojskowym dowódcą – generała Baraka, który szedł z bardzo pokojowym i pojednawczym programem do wyborów i po wyborach starał się ten program realizować. Ale to nie było wystarczające dla Jasera Arafata. Wobec tego Izraelczycy powiedzieli tak: „nie chcecie pokoju, to nam to wyraźnie powiedzcie, my będziemy sobie w stanie z tym poradzić”. I w gruncie rzeczy, od wtedy zaczęła się eskalacja przemocy, która teraz się nawzajem napędza. Tu trzeba otwarcie powiedzieć, dopóki państwo izraelskie nie powstanie – tylko nie wiadomo na jakim terytorium – do tej pory ten konflikt będzie aktywny.