Prezydent ustępuje premierowi. Na nieformalny szczyt Unii Europejskiej w Brukseli nie poleci Lech Kaczyński, a jedynie Donald Tusk - poinformował Michał Kamiński z Kancelarii Prezydenta. Czeska prezydencja Unii zaprosiła na niedzielne spotkanie tylko po jednej osobie z każdego kraju Wspólnoty.

Pan prezydent uznaje kompetencje rządu w dziedzinie polskich finansów, rząd za nie odpowiada, w związku z tym pan prezydent i pan premier ustalili, że na szczyt poleci pan premier - powiedział Kamiński. Jak dodał, do ustalenia doszło w środę podczas rozmowy "w cztery oczy" w Pałacu Prezydenckim przy okazji szczytu społecznego poświęconego walce z kryzysem. Z Michałem Kamińskim rozmawiał Konrad Piasecki. Posłuchaj:

Wysłaliśmy zaproszenia dla jednej osoby z każdego kraju. To nieformalny, trzygodzinny szczyt. Przy stole nie będzie miejsca ani czasu do zabrania głosu dla większej liczby osób niż po jednej na kraj UE - mówili nieoficjalnie Czesi. Nie ma wyjątków, takie są zasady - dodały źródła, pytane, czy na szczycie Polska może być reprezentowana zarówno przez premiera, jak i prezydenta. Źródła dyplomatyczne jednego z dużych państw unijnych zasugerowały, że tak twarde stanowisko Pragi w sprawie liczby miejsc może być związane z sytuacją wewnętrzną Czech. Chodzi o uniknięcie kwestii, czy na szczycie obok premiera Mirka Topolanka może pojawić się prezydent Vaclav Klaus.

Szczyt w Brukseli będzie dotyczył kryzysu finansowego i gospodarczego. Spotkanie ma mieć formę roboczego obiadu. Tego samego dnia rano z inicjatywy premiera Tuska w polskim przedstawicielstwie przy UE w Brukseli odbędzie się spotkanie szefów rządów państw Grupy Wyszehradzkiej oraz Litwy, Łotwy, Estonii, Rumuni, Bułgarii. W spotkaniu ma także uczestniczyć przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso.