Zamknięte kasy i wejście do Urzędu Miasta Krakowa z powodu wizyty jednego petenta – prezydenta. Lech Kaczyński ma się pojawić w magistracie dopiero o godz. 15, jednak już od samego rana budynek na placu Wszystkich Świętych przypomina fortecę.

Zwykli petenci, którzy chcieli coś załatwić w urzędzie, z niedowierzaniem przecierają oczy, a nawet pukają się w głowę. Na parkingu nie ma samochodów, a żeby wejść do urzędu, trzeba odnaleźć boczną bramę. W środku też nie jest łatwo – wszędzie wypastowane i wymyte korytarze. Trzeba chodzić pod ścianą i na palcach.

Malują trawę na zielono. Nie rozumiem tego. Pucują, robią cuda, bo wielki człowiek przyjeżdża - powiedział reporterowi RMF FM jeden z mieszkańców Krakowa. Jak się okazuje, wizyta prezydenta w Krakowie to również wielki problem dla mieszkańców.