1 osoba ranna, 12 zatrzymanych, kilkadziesiąt ukaranych mandatami - to efekt Marszu Tolerancji, który odbył się w Krakowie. Nie obyło się bez zamieszek. W stronę kolorowego pochodu poleciały wyzwiska, a także kamienie i jajka.

Ranna została jedna z uczestniczek marszu, która została uderzona kamieniem w głowę. Na szczęście wystarczyło tylko nałożenie opatrunku.

Marsz Tolerancji ruszył spod Pomnika Grunwaldzkiego. Kilkaset osób w asyście policji sformowało kolorowy pochód, nieśli transparenty głoszące ideę tolerancji. Na Rynku z kolei rozpoczęła się kontrdemonstracja Młodzieży Wszechpolskiej.

Na drodze marszu stanęły żywe barykady – grupy młodych narodowców, którzy ustawili się co kilkaset metrów na trasie pochodu. Młodzi ludzie byli agresywni – miotali nie tylko przekleństwami, ale także kamieniami i jajkami. Nie chcieli dopuścić, by marsz dotarł na Wawel.

Do pierwszego poważnego starcia doszło na wysokości Filharmonii – tam policja użyła pałek. Potem do akcji wkroczyli funkcjonariusze z psami. To ostudziło zapędy narodowców – jednak na krótko. Młodzi ludzie usiedli na drodze, blokując trasę prowadzącą na Wawel. Maszerujących atakowali także szalikowcy krakowskich klubów piłkarskich.

Pochód dotarł jednak na Wzgórze Wawelskie. I to - zdaniem uczestników marszu - świadczy, że tolerancja jednak zwyciężyła. Manifestanci cieszą się, że zostali zauważeni i przez mieszkańców miasta, i przez turystów.

Dwa lata temu po podobnym marszu w Krakowie także doszło do zamieszek. Policja zatrzymała wówczas 20 najbardziej agresywnych przeciwników manifestacji.