Platforma Obywatelska występuje do prokuratury o zbadanie czy była okradana przez własnych polityków. To efekt publikacji "Newsweeka". Tygodnik twierdzi, że asystent Donalda Tuska i zastępca skarbnika - wyprowadzili z kasy co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Mechanizm był następujący: Podstawieni ludzie odbierali wynagrodzenie za swoją pracę i natychmiast przelewali je na prywatne konta.

Do czasu wyjaśnienia sprawy przez prokuraturę obaj mężczyźni zostali zawieszeni. Mirosław Drzewiecki z PO tłumaczył dziś, że zbyt pochopne decyzje mogłyby zrujnować karierę tych młodych ludzi, którzy w pisemnym oświadczeniu zarzucają gazecie kłamstwo i zapowiadają pozew do sądu.

Także główny skarbnik partii nie bardzo wierzy w prasowe rewelacje i jest gotowy bardziej zaufać wyjaśnieniom swoich pracowników, choć tych wyjaśnień odtworzyć dziś nie potrafił: Ta faktura była rzeczywiście, były przelane pieniądze. Natomiast później były one zwracane, bo to była pożyczka prywatna od człowieka do człowieka. Ale ja w to nie wchodzę, dlatego że tej sprawy jeszcze nie znam dokładnie. Proszę poczekać oni sami na ten temat się wypowiedzą.

Niestety młodzi ludzie nie chcieli się wypowiedzieć. Jak na osoby nie mające nic do ukrycia - zachowanie co najmniej zadziwiające.