Henryk Kowalczyk, PiS-owski wiceminister rolnictwa w rozmowie z RMF FM potwierdza wersję Andrzeja Leppera. Według Kowalczyka, odpowiedzialnego w ministerstwie za przekształcenia ziemi, trefny wniosek CBA tak czy inaczej przeszedłby zgodnie z prawem.

CBA twierdzi, że dokumenty, które przygotowało nie mogły być legalnie opracowywane i w końcu podpisywane w resorcie rolnictwa, bo miały „wady prawne”. Co innego mówi Kowalczyk: Bez względu na to, czy byłaby to prowokacja, z korupcją czy bez korupcji, to ten wniosek by normalnie, w procedurze, przeszedł do końca - powiedział nam Kowalczyk.

Co zatem musiałby się znaleźć w takim wniosku, by nie przeszedł procedury? Można byłoby narysować działkę, która będzie do odrolnienia na obszarze dobrych pół uprawnych, gdzieś w środku - dodał wiceminister.

A kwestia zasypywania jeziora i wycinki lasów, która też znalazła się w sfałszowanym wniosku, należą do kompetencji resortu środowiska. CBA kiepsko przygotowało tę prowokację, skoro nie wiedziało kto, za co odpowiada - usłyszeliśmy w tym resorcie. Jak dowiedzieliśmy się wczoraj nieoficjalnie Prokuratura w Warszawie bada, jaką rolę odegrał Kowalczyk w aferze korupcyjnej w resorcie rolnictwa.