Prowincja nie zapełnia już pierwszych stron gazet, ale jej dramat trwa nadal. W Kosowie cierpią obecnie Serbowie, którzy żyją w zamkniętych enklawach i narażeni są nieustannie na zemstę Albańczyków.

Slobodan Filipovic, którego rodzinę odwiedziłam w miejscowości Piroce w pewnym momencie pokazuje mi co pozostało z ubrania syna, który wjechał dwa tygodnie temu na minę podłożoną przez albańskich terrorystów.

,,To zrobił mój albański sąsiad" - powiedział. Kobiety pogrążone w żałobie po stracie 25-letniego Borka wybuchają szlochem. ,,Nie widzę tu już przyszłości dla mojej rodziny" - mówi ojciec. Mało kto wierzy w szybkie pojednanie Serbów i Albańczyków. Zanosi się na długą - może nawet kilkudziesięcioletnią - obecność międzynarodowych sił pokojowych w Kosowie.

W południowej Mitrowicy kilka rodzin serbskich (w sumie 15 osób) chronionych jest nieustannie przez polskich żołnierzy z 10 Brygady Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa. Nasi żołnierze, wchodzący w skład międzynarodowego kontyngentu KFOR - dzień i noc pilnują popa z rodziną i prawosławnej cerkwi.

Przed serbskimi budynkami stoją polskie wozy bojowe, ogradzają je ponadto zasieki i miny sygnalizacyjne. Serbowie mogą poruszać się wyłącznie pod eskortą sił KFOR - nawet jeżeli chcą odwiedzić rodzinę lub udać się na zakupy. ,,Żyjemy tu jak w gettcie, nasza sytuacja nie różni się od sytuacji Żydów podczas II wojny światowej, tylko tym że nie musimy nosić wyróżniających nas oznakowań" - powiedziała mi jedna z serbskich kobiet. Północną część Mitrowicy, zamieszkałą przez Serbów oddziela od południowej - gdzie mieszkają Albańczycy - most i druty kolczaste.

Obóz polskich żołnierzy w Mitrowicy jest bardzo spartański. Żołnierze mieszkają w namiotach, ale dzięki antenom satelitarnym - mogą słuchać radia RMF. Nawet dowódca polskiego batalionu płk Sławomir Florek demonstrował mi jak jego polowe radio dobrze odbiera naszą stację.

Pułkownik twierdził również, że bardzo mi do twarzy w chełmie i kamizelce kuloodpornej.

Namawiał, abym została stałą korespondentką RMF w jego bazie...

Korespondencje byłyby może i ciekawe (np. polscy żołnierze uratowali noworodka wyrzuconego na śmietnik), ale miałam już następne umówione spotkania. W Bondsteel - największej od czasów wojny w Wietnamie - amerykańskiej bazie wojskowej poza granicami USA, panują warunki wręcz luksusowe. To prawie nowe miasto, wybudowane na pustkowiu, w sercu Bałkanów.

Oświetlone ulice, drewniane ,,motele" w których mieszkają żołnierze, teatr, kino...Po co to wszystko ? Ile to kosztuje ? Nie łatwo uzyskać odpowiedzi. Gdy dziennikarz zadaje za dużo pytań, najlepiej zawieść go w teren. Rozumieją to dobrze Niemcy, którzy lubią chwalić się swoimi osiągnięciami w odbudowie Kosowa.

Prace budowlane postępują w oszałamiającym tempie. W wielu wioskach widziałam nowe, piękne dwu-, trzypiętrowe wille. Albańskie dzieci ze wsi Kusztrim są szczęśliwe, bo dzięki pomocy niemieckich sił KFOR odbudowano im szkołę.

Odbudowa prowincji to jedyny jak dotąd optymistyczny akcent. To znak nadziei, że mieszkańcy Kosowa będą w końcu mogli żyć bez nienawiści do swoich najbliższych - sąsiadów.