"Gadżeciarstwo w wydaniu celebrytów może być śmieszne, ale oni robią to na własny rachunek. Osoby, które pełnią funkcje publiczne, są opłacane z budżetu. W związku z tym powinny się zachowywać i ubierać tak, żeby nie bulwersować nas – wyborców” – mówi w rozmowie z RMF FM Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego. "Pozew to niedobra droga. Minister Nowak powinien przede wszystkim przedstawić nam argumenty mówiące o tym, że te sprawy, które zostały opisane w tygodniku, nie są prawdziwe" - dodaje.

Agnieszka Burzyńska: Minister Sławomir Nowak jest w poważnych tarapatach?

Grażyna Kopińska, Fundacja Batorego: Wydaje mi się, że to jest sprawa poważna i nie można jej lekceważyć. Padły zarzuty - nie tylko te związane z zegarkami, ale również te związane z przyjmowaniem zaproszeń od biznesmenów, którzy wygrywają rządowe kontrakty. Nie można tego lekceważyć. Trzeba to sprawdzić.

Czyli można mówić o podejrzeniach korupcyjnych? Czyli ci, którzy pytają o związek zegarków i drogich klubów ze zleceniami dla jednej firmy mają rację?

Na pewno tę sprawę trzeba potraktować poważnie i wyjaśnić.

Minister Sławomir Nowak mówi, że ma kilka starych zegarków i tylko jeden wartościowy - od żony czy od rodziny. Pani kupuje takie tłumaczenie?

Nawet, jeśli jest tak, że ma tylko jeden wartościowy zegarek - z tego, co pamiętam jest on wart dobrze ponad 30 tys. złotych, to ten zegarek powinien się znaleźć w oświadczeniu majątkowym posła. W punkcie 10. w tymże oświadczeniu każdy poseł musi wpisać majątek ruchomy o wartości powyżej 10 tys. zł.

Nawet, jeżeli jest to od żony, od rodziców?

Tu chodzi o to, co posiada, a nie, od kogo dostał. Posiada zegarek wart więcej niż 10 tys. zł i on powinien być wpisany w oświadczeniu majątkowym, a nie ma go.

To jest poważne nadużycie?

Jest, ponieważ każdy wypełniający to oświadczenie czyta ostatnie zdanie, pod którym się podpisuje, że powyższe oświadczenie składam świadomy, iż na podstawie Art. 233, paragraf 1 Kodeksu Karnego za podanie nieprawdy lub zatajenie prawdy grozi kara pozbawienia wolności do lat trzech. Oczywiście można powiedzieć, że minister zapomniał, ale to jest tłumaczenie niepoważne.

Sławomir Nowak mówi, że jednym z tych zegarków się zamieniał. To sprawę rozwiązuje czy nie?

Nie całkiem, ponieważ w rejestrze korzyści powinien wpisać inne uzyskane korzyści o wartości wyższej niż połowa najniższej pensji - to było więcej niż 380 złotych w dniu składania oświadczenia. Użytkowanie przez kilka tygodni czy kilka miesięcy zegarka, który jest wart zdecydowanie więcej niż 380 złotych można chyba uznać za uzyskanie korzyści.

Sam minister uznał najwyraźniej, że trudno udowodnić uczciwość inaczej niż pozywając gazetę i domagając się zabezpieczenia 30 milionów złotych na sprostowania. To dobra droga czy odwracanie uwagi od kłopotów?

Dla mnie jest to całkowicie niedobra droga. Minister powinien przede wszystkim przedstawić nam argumenty mówiące o tym, że te sprawy, które zostały opisane w tygodniku, nie są prawdziwe.

Mówi, że będzie dowodził tego przed sądem, że jest uczciwy.

Przed sądem uda się to udowodnić być może za parę lat. Natomiast pan minister jest ministrem teraz, a my jesteśmy jego wyborcami. Część z nas go wybrała. W związku z tym nam teraz należy się jasne wytłumaczenie tych wszystkich opisanych spraw. Chociażby takie, żeby powiedzieć: "Nie było mnie tam" albo "Zapłaciłem sam".

A czego oczekuje pani od Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które zainteresowało się tą sprawą? Ono może coś wyjaśnić?

CBA powinno przynajmniej spróbować sprawdzić, dlaczego w oświadczeniu majątkowym są luki.

A czy pani rozumie takie umiłowanie dla takiego drogiego gadżeciarstwa na szczytach władzy?

Zupełnie nie rozumiem. Uważam, że to jest zdecydowanie niewłaściwe. Gadżeciarstwo w wydaniu biznesmenów czy celebrytów może być śmieszne, ale powiem tak: robią to na własny rachunek, sami na to zapracowali. Osoby, które pełnią funkcje publiczne, są opłacane z budżetu, a na budżet składamy się my wszyscy. W związku z tym one powinny się zachowywać i ubierać tak, żeby nie bulwersować nas - wyborców.