Około 3 godziny trwała w Warszawie demonstracja przeciw zapowiedzianej reformie edukacji, w tym likwidacji gimnazjów. Pod hasłem "Nie dla chaosu w szkole" protestowali nauczyciele, rodzice i samorządowcy. Na miejscu - jak informował nasz dziennikarz Michał Dobrołowicz - było kilka tysięcy osób. Organizatorzy szacowali, że manifestujących w stolicy zgromadziło się nawet 50 tysięcy. Manifestacja rozpoczęła się o 12, zakończyła ok. 15. Protestujący przeszli z pl. Piłsudskiego - Krakowskim Przedmieściem i Nowym Światem - na ulicę Wiejską. Pod Sejmem usypano "kopiec" z kredy. Miał on symbolizować "złamane kariery edukacyjne i zawodowe".

Około 3 godziny trwała w Warszawie demonstracja przeciw zapowiedzianej reformie edukacji, w tym likwidacji gimnazjów. Pod hasłem "Nie dla chaosu w szkole" protestowali nauczyciele, rodzice i samorządowcy. Na miejscu - jak informował nasz dziennikarz Michał Dobrołowicz - było kilka tysięcy osób. Organizatorzy szacowali, że manifestujących w stolicy zgromadziło się nawet 50 tysięcy. Manifestacja rozpoczęła się o 12, zakończyła ok. 15. Protestujący przeszli z pl. Piłsudskiego - Krakowskim Przedmieściem i Nowym Światem - na ulicę Wiejską. Pod Sejmem usypano "kopiec" z kredy. Miał on symbolizować "złamane kariery edukacyjne i zawodowe".
Protestujący domagają się zaniechania zapowiedzianej reformy edukacji, w tym likwidacji gimnazjów /Tomasz Gzell /PAP

Zgromadzeni mieli ze sobą flagi, trąbki i transparenty, na których można było przeczytać m.in.: "Stop reformie edukacji", "Jesteśmy za ewolucją, nie za egzekucją", "Nie niszczcie naszego gimnazjum", "Gimnazja są super", "Nie zabijajcie edukacji", "Reforma - edukacyjny zamach stanu", "Dokąd zmierzasz, Polsko?", "Szczerzyć zęby prosta sprawa, a reforma nie zabawa" oraz "Protestuję, bo lubię uczyć". Wśród protestujących były osoby, które miały przyczepione długie papierowe nosy - jak tłumaczyli - "nosy Pinokia dedykowane minister edukacji Annie Zalewskiej".

W trakcie przemówień delegacja przedstawicieli wszystkich protestujących środowisk udała się do Pałacu Prezydenckiego, żeby złożyć petycję z apelem do prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowanie ustaw wprowadzających reformę edukacji.

Następnie uczestnicy manifestacji Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem i Alejami Ujazdowskimi przeszli na ul. Wiejską, gdzie usypali "kopiec" z kredy przed gmachem Sejmu. Kopiec ma symbolizować "złamane kariery edukacyjne uczniów oraz zawodowe nauczycieli".

Apelujemy do pani premier Beaty Szydło: Nie burzcie tego, co mamy - mówił do protestujących prezes ZNP Sławomir Broniarz.

Chcemy zaprotestować przeciwko chaosowi, zamętowi i demontażowi polskiej oświaty, który jest realizowany przez działania MEN i znalazł odzwierciedlenie w projektach ustaw - powiedział.

Parę dni temu pani premier Beata Szydło powiedziała, że będziemy tworzyć dobrą i bezpieczną szkołę. Apelujemy z tego miejsca do pani premier - nie burzcie tego, co mamy, co wspólnie tysiące nauczycieli, rodziców, samorządów terytorialnych, dyrektorów szkół, a przede wszystkim uczniów zbudowało w ciągu siedemnastu lat; nie niszczcie dorobku gimnazjów - dodał.

Broniarz przekonywał, że "polska szkoła potrzebuje wsparcia, różnorodnej pomocy, ale na pewno nie potrzebuje pomocy w postaci koparek, spychaczy i dźwigów". Jak dodał, tak odbierane są planowane zmiany.

Chcemy w spokoju, przewidywalności, w bezpiecznej atmosferze pracować. Nie oczekujemy żadnej reformy, żadnego zamętu, żadnego chaosu w wersji pani minister Anny Zalewskiej. (...) Chcemy godziwego wzrostu płac - mówił Broniarz. 

Stoję tutaj przed wami jako nauczycielka samodzielnego gimnazjum, która mówi "nie" reformie pani Zalewskiej. Mówię stanowcze "nie" chaosowi, mówię "nie" rozbiórce w oświacie, mówię "nie", bo nie wiem co się stanie z nami od września - mówiła z trybuny na pl. Piłsudskiego Barbara Chyłka, nauczycielka związana z ZNP - głównym organizatorem demonstracji.

Dziś polska szkoła nie potrzebuje destrukcji, lecz mądrych i przemyślanych zmian, dlatego też wszyscy razem powiedzmy "nie". "Nie" dla likwidacji gimnazjów i tworzenia molochów szkół - mówił z kolei nauczyciel historii Artur Sierawski z "Koalicji NIE dla chaosu w szkole".

Dorota Łoboda, z ruchu "Rodzice przeciw reformie edukacji", podkreśliła, że nie tylko nauczyciele, ale również rodzice nie chcą zmian w edukacji. Pani minister powołuje się na głos rodziców mówiąc, że to my chcemy tej reformy. Nie, pani minister, my tej reformy nie chcemy. My chcemy dla naszych dzieci nowoczesnej szkoły patrzącej w przyszłość, a nie w przeszłość, a przede wszystkim szkoły przewidywalnej. Takiej szkoły "dobra zmiana" dla naszych dzieci nie chce, zamiast tego proponuje nam zmianę złą - mówiła Łoboda.

Jestem rodzicem dziecka, które uczy się w gimnazjum nr 25 w Gdańsku, gimnazjum, które zostanie zlikwidowane - mówił z trybuny Andrzej Chmielewski, tata z inicjatywy "Zatrzymać Edukoszmar". Te zmiany, nie nazwę ich reformą, bo to są zmiany, a nie reforma, są nieprzemyślane, niezaplanowane, kolidują w wielu miejscach, są po prostu barbarzyństwem na miarę Hunów albo zaborów. Tak traktowana polska edukacja nie była od czasów zaborów - dodał rodzic.

Zgodnie z przyjętymi przez rząd projektami ustaw Prawo Oświatowe i Przepisy wprowadzające Prawo Oświatowe, w miejsce obecnie istniejących szkół mają zostać wprowadzone: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja mają zostać zlikwidowane. Zmiany miałyby rozpocząć się od roku szkolnego 2017/2018. Projekty ustaw zmieniających strukturę szkół są już w Sejmie, czekają na rozpatrzenie; pierwsze czytanie zaplanowano na 28 listopada.

(abs, APA)