Razem można zrobić wszystko, mimo przeciwnościom losu. To właśnie pokazali podopieczni Fundacji Anny Dymnej "Mimo Wszystko", która obchodzi 15-lecie działalności. Podopieczni fundacji razem z wybitnymi himalaistami zdobyli Kopiec Kościuszki w Krakowie. "Każdy ma swoje K2" - mówili organizatorzy.

Jak mówi Anna Dymna, każdy z nas musi zdobywać swoją górę i pokonywać przeciwności losu. Dla podopiecznych fundacji wejście na Kopiec Kościuszki to przezwyciężenie swoich słabości.

Każdy człowiek o czymś marzy, oni też marzą o czymś, natomiast my, pełnosprawni całkowicie powinniśmy troszkę pomóc im w realizacji tych marzeń. Ja myślę, że oni muszą przede wszystkim marzyć. Jak oni zaczną marzyć to znajdą ludzi, którzy to ułatwią i pomogą. To wszystko jest w głowie. Alpinizm też nie jest w mięśniach, tylko w głowie - mówił himalaista Krzysztof Wielicki.


Na "K2" podopieczni Anny Dymnej wspinali się w asyście himalaistów: Kingi Baranowskiej, Ryszarda Pawłowskiego i Krzysztofa Wielickiego oraz GOPR-owców.


Na szczycie stanęli zmęczeni, ale radośni, z nadzieją, że wyprawa da im i każdemu, kto potrzebuje siły i jest w rozpaczy, energię do realizacji kolejnych przedsięwzięć. Na kopcu Kościuszki obok flagi polskiej powiała też flaga Fundacji Dymnej. Kiedy uczestnicy wyprawy zeszli na dół, hejnalista, który przyjechał pod Kopiec Kościuszki, odegrał hejnał mariacki.

Dla człowieka, który przez 15 lat siedział zamknięty w czterech ścianach, podpięty do respiratora i mający sprawną tylko głowię, Kopiec Kościuszki jest jak K2, a wejście na niego jest wielkim przeżyciem, wielkim wyzwaniem, bo droga na kopiec jest wąska i kręta - powiedział Janusz Świtaj. Przyznał także, że kontaktował się wcześniej z kilkoma osobami, poruszającymi się na wózku, aby namówić je do wejścia na kopiec, jednak oceniły one, że byłoby to dla nich zbyt duże wyzwanie i odmówiły.


Świtaj pierwszy wszedł na "K2", jego wózek pchał, razem z GOPR-owcami, himalaista Krzysztof Wielicki. Janusz Świtaj zwracał też uwagę na piękną pogodę, która dopisała podczas wspinaczki. Podobna wyprawa w 2012 r. odbyła się w strugach deszczu.

Drugi na szczyt wspiął się uzdolniony artystycznie Łukasz Waśniowski, który ma zespół Downa. W wejściu towarzyszyła mu Anna Dymna. Podczas drogi powiedział do aktorki: "Aniu, ofiaruję Ci siłę i miłość".

(az)