Ostatnią tonę węgla uroczyście wydobyto na powierzchnię kopalni Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu. Była to ostatnia czynna jeszcze kopalnia węgla kamiennego w Zagłębiu Dąbrowskim.

W uroczystości uczestniczyło kilkadziesiąt osób, w tym mała grupa górników. Uroczystość była bardzo krótka. Górnicy otworzyli drzwi klatki szybowej, wypchnęli do nadszybia szybu Kazimierz I wagonik, na którego burcie napisano: „KWK Kazimierz-Juliusz. Ostatnia tona węgla”.

Wagonik z ostatnią toną węgla wytaczał m.in. Marek Błaut, który na Kazimierzu pracował przez sześć lat – jako sygnalista. Teraz przejdzie na mysłowicką kopalnię Wesoła – ma tam pracować jako cieśla szybowy. To była fajna kopalnia, dobrze się tu pracowało. Dobra załoga. Było w porządku. Co będzie dalej, zobaczymy - mówił.

To smutny moment, ale co zrobimy. Taka jest kolej rzeczy. Kopalnia się kończy, zamykamy, nie ma węgla, a życie toczy się dalej. Trzeba iść do innej pracy. Każdy ma przydział na inną kopalnię. Część na Staszic, część na Wesołą. Rozejdziemy się po tamtych kopalniach i będziemy pracować dalej - zaznaczył Błaut.

Decyzja o zamknięciu zakładu zapadła w ubiegłym roku. Po jej ogłoszeniu wybuchły gwałtowne protesty załogi. Górnicy przez kilka dni prowadzili podziemny protest. 27 września, po wielu godzinach negocjacji, podpisali porozumienie zapewniające przedłużenie działania kopalni o kilka miesięcy. Gwarantowało ono też pracownikom zatrudnienie w innych zakładach. 

(mpw)