W sytuacji kiedy się okaże, że te postulaty są dublowaniem tego, o czym rozmawiamy i te rozmowy trwają, będę się zastanawiała, jaki cel miała dzisiejsza demonstracja - powiedziała Ewa Kopacz. Minister zdrowia odniosła się w ten sposób do zarzutów setek protestujących dziś w Warszawie związkowców "Solidarności".

Kukła czarownicy nie robi wrażenia na minister zdrowia. Zapytana o to, jak odnosi się do, na swoją obronę przywołała statystyki. Podkreśliła, że z roku na rok w Polsce wykonywanych jest coraz więcej świadczeń i wyższe są nakłady na ochronę zdrowia. Zaznaczyła jednak, że pieniądze w polskiej ochronie zdrowia wydawane są nieracjonalnie i to przede wszystkim należałoby zmienić. Jak podała, w krajach Unii Europejskiej środki na leczenie szpitalne to około 30 proc. wszystkich środków w danym systemie ochrony zdrowia, podczas gdy w Polsce jest to około 50 proc.

A co z kolejkami, w których czekają pacjenci? W niektórych szpitalach ich nie ma - odpowiada minister Kopacz z rozbrajającą szczerością. Poza tym niektórzy pacjenci wolą poczekać, żeby dostać się do konkretnego lekarza - zaznaczyła.

Minister powiedziała też, że w resorcie przygotowywany jest pakiet, który ma poprawić dostęp do opieki zdrowotnej. Więcej świadczeń mają stanowić procedury jednodniowe.

Kopacz dodała, że od Solidarności oczekiwałaby, aby w myśl tej nazwy solidarnie razem z kolejnym ministrem zdrowia rozwiązywała problemy, które w tym sektorze były, są i będą.

Jak dodała, przywódcy Solidarności, którzy podpisali się pod tym protestem, uczestniczą w posiedzeniach Komisji Trójstronnej i otrzymują wyczerpujące odpowiedzi. Zawsze są zachęcani do współpracy na rzecz zmian i takiego postępowania, które przede wszystkim dałoby satysfakcję polskim pacjentom - powiedziała minister zdrowia.