Sporo kontrowersji wywołał podręcznik do przyrody autorstwa Władysława Błasiaka; książka przeznaczona jest dla uczniów podstawówki. To, co resort edukacji uznaje za stosowne, szokuje zarówno nauczycieli, jak i rodziców.

Z książki prof. Błasiaka korzystają uczniowie klas 4-6. Odbiega ona jednak od typowych podręczników. Obok treści z zakresu przedmiotu, jest w nim sporo odnośników, cytatów literackich, wierszy, są też dowcipy. I to właśnie one budzą kontrowersje. Oto przykład:

Przychodzi baba do lekarza. Co pani dolega? - pyta lekarz. - Czuję ogromny nacisk na moją głowę. - Ma pani w swej głowie zbyt niskie ciśnienie wewnętrzne - wyjaśnia lekarz. - Niemożliwe! Ja przecież nie mam nic w głowie! - irytuje się baba.

To tylko jeden z wielu kawałów, jakie znalazły się w podręczniku. Zdaniem rodziców, są one niedopuszczalne, bo dyskryminują kobiety. To jest niedopuszczalne. Nie dość, że jest niewłaściwe, to jeszcze ryzykowne – wychowujemy kolejne pokolenie minimalnych, ale jednak – szowinistów - mówią jednym głosem i nauczyciele, i opiekunowie młodzieży.

Mimo to, książka została dopuszczona do użytku przez Ministerstwo Edukacji. Nic zdrożnego nie widzi w książce także jej autor. Prof. Błasiak tłumaczy, że podręcznik jest interdyscyplinarny, a dowcipy w nim zawarte pochodzą ze zbiorów humoru uczniowskiego. Podręcznik został napisany zgodnie z programem, za który autor otrzymał nagrodę Ministra Edukacji w 1999 roku.