Decyzja Episkopatu o zakończeniu lustracji polskich biskupów budzi wiele wątpliwości - donosi "Dziennik". Według cytowanego przez gazetę ks. Kazimierza Sowy, dyrektora kanału Religia.tv, nie można arbitralnym orzeczeniem zakończyć procesu, który w rzeczywistości trwa.

Deklarację biskupów ks. Sowa ocenia jako bardzo ryzykowną. Nie rozumiem, jak mogli ogłosić koniec lustracji, kiedy tak naprawdę jeszcze wiele spraw jest nierozstrzygniętych. Pojawiają się nowe dokumenty wymagające wyjaśnienia. To wygląda na próbę odfajkowania bolesnego problemu. Sprawa lustracji duchownych nie jest zamknięta, próba jej formalnego zakończenia to myślenie życzeniowe - powiedział duchowny w wywiadzie dla gazety.

Zapytany, dlaczego biskupi ponownie wybrali przewodniczącym Episkopatu abp. Józefa Michalika, ks. Sowa odpowiada, że obawiali się osoby o wyrazistym obliczu jak abp Sławoj Leszek Głódź czy kard. Stanisław Dziwisz. Wśród biskupów panuje przekonanie, że drugi kard. Wyszyński jest dziś niepotrzebny, wystarczą biskupi jako duchowi przywódcy diecezji. Zwyciężył kandydat środka i przekonanie, że było dobrze, więc po co zmieniać.

Zdaniem ks. Sowy, abp. Michalik patrzy na Kościół poprzez pryzmat mniejszych środowisk, jasno zdeklarowanych katolików. Dlatego popiera Radio Maryja. On nie wchodzi w wielkie spory społeczne, teologiczne, ma wizję Kościoła opartego o religijność ludową, tradycyjne wartości, silną rodzinę, w którym kapłan jest nie tylko przewodnikiem dusz, ale także liderem lokalnego środowiska - mówi ks. Sowa. Podkreśla jednak, że w dużych miastach taka wizja Kościoła nie jest już przyjmowana.