W całej Europie tylko w Polsce inspektor Państwowej Inspekcji Pracy nie może skontrolować z zaskoczenia firmy usługowej. W efekcie branża zatrudniająca 10 mln osób jest pod słabszym nadzorem niż o połowę mniej liczny przemysł. O sprawie pisze "Gazeta Wyborcza".

Przepisy zakładają, że w branży usługowej PIP musi się zapowiadać listownie z tygodniowym wyprzedzeniem. Pracodawca może nie odebrać listu, potem zaskarżyć zamiar kontroli, przedłużać moment jej rozpoczęcia, a w międzyczasie tuszować naruszenia prawa.

Jest to możliwe, bo w 2009 r. ówczesny szef PIP wydał wytyczną nakazującą inspektorom powstrzymanie się od kontroli sektora usług bez zapowiedzi. I obowiązuje ona do dziś.

(abs)