Ukraina sama chce wydobywać ropę z Morza Czarnego, co oznacza, że po kilku latach zmagań może powstać polska nitka ropociągu Odessa Brody: do Płocka i Gdańska – dowiedział się reporter RMF FM Mariusz Piekarski.

Budowa ropociągu Odessa-Brody-Gdańsk zależy od tego, czy rurą w ogóle będzie miało co płynąć. Na razie zabiegi w Kazachstanie i Azerbejdżanie nie przyniosły oczekiwanego skutku i dlatego ukraińskie wydobycie z szelfu Morza Czarnego może być przełomem.

Ważne, aby w rurze pojawiła się ropa - mówi minister gospodarki Piotr Woźniak. Potrzebujemy pierwszego miliona ton ropy. To pociągnie za sobą następne dostawy, przesądzi o uczestnictwie innych - wyjaśnia. Wczoraj premier Ukrainy Wiktor Janukowycz zapewnił Jarosława Kaczyńskiego, że ukraińskie wydobycie ruszy za pięć lat.

Taki konkretny sygnał, że mamy czym wypełnić rurę, może uwiarygodnić cały projekt budowy ropociągu w oczach dostawców z Kaukazu i Azji. A to może być koronny argument podczas wielkiego szczytu energetycznego w Krakowie, który odbędzie się w połowie maja.