Być może już w styczniu zakończy się proces pułkownika UOP Jana Lesiaka, oskarżonego o inwigilację partii politycznych. Sąd Okręgowy w Warszawie kończy już przesłuchania świadków. Dziś zeznawał między innymi szef MSWiA Ludwik Dorn.

Dorn - w latach ’90. wiceprezes Porozumienia Centrum - oświadczył dziennikarzom, że ingerencja służb specjalnych była w tym czasie "dość głęboka". Jego zdaniem było to otoczenie kierownictw partii politycznych.

Proces trwa od września. 61-letni Lesiak - któremu grozi do trzech lat więzienia - nie przyznaje się do winy. Prokuratura zarzuca mu przekroczenie uprawnień, m.in. przez stosowanie "technik operacyjnych" i "źródeł osobowych" wobec legalnych ugrupowań. Sprawa przedawnia się w marcu 2007 r.

Materiały sprawy inwigilacji znaleziono w szafie Lesiaka, co ujawnił w 1997 r. na krótko przed wyborami parlamentarnymi koordynator służb specjalnych z SLD Zbigniew Siemiątkowski. W doniesieniu do prokuratury ówczesny szef UOP Andrzej Kapkowski pisał, że w sprawie - oprócz Lesiaka - powinni odpowiadać także szef UOP Jerzy Konieczny i szef MSW Andrzej Milczanowski. Ich sprawę prokuratura umorzyła w 2002 r. z powodu przedawnienia.