Po 8,5 roku zakończyła się dramatyczna epopeja rosyjskiej załogi statku Gasgan, który stoi w remontowanej stoczni Nauta w Gdyni. Właśnie tyle czasu marynarze okupowali jednostkę w stoczni w Gdyni, walcząc o zaległe pensje.

Załogę przygarnął kościelny ośrodek opiekujący się marynarzami na całym świecie - Stella Maris. Marynarzom nie udało się jednak odzyskać swoich pieniędzy. Zmuszono ich do opuszczenia statku: Do burty podszedł szef ochrony stoczni i oznajmił, że mamy dwie godziny na opuszczenie statku. Jeżeli tego nie zrobimy wyciągną nas siłą - opowiadał kapitan Nikołaj Gusin.

Na szczęście do tego nie doszło. Odłączono jednak prąd i marynarze, żeby nie zamarznąć musieli opuścić pokład. Stocznia zdecydowała się na taki krok, ponieważ koszt postoju Gasgana już dawno przekroczył jego wartość, a nowy właściciel nie zgłosił się po niego.

Teraz marynarze na koszt Rosjan pojadą do Kaliningradu. Stamtąd do swoich domów muszą polecieć już na własny koszt. Są jeszcze szanse na wypłatę marynarzom zaległych 90 tysięcy dolarów.