​Cztery konie uciekły z gospodarstwa w Dźwirzynie nad Bałtykiem. W środku nocy udało się je schwytać turystom. Potem przez ponad godzinę nie mogli doczekać się pomocy ze strony policji. Informację otrzymaliśmy na Gorącą Linię RMF FM od słuchacza Tomasza.

Cały czas nas zbywali - relacjonuje sytuację pan Tomasz. Policja nie chciała przyjechać, jak zadzwoniliśmy na straż pożarną, to nas wyśmiali. Strażak zapytał czy się pali, po czym kazał dzwonić na 997. Turyści wystraszonych koni pilnowali przez godzinę. Zwierzęta biegały w pobliżu drogi przelotowej przez Dźwirzyno. Dopiero jak zadzwoniłem na policję i powiedziałem, że mają 5 minut, albo zgłaszam to do RMF FM, usłyszałem, że dyspozytor każe radiowozowi jechać pilnie do nas - dodaje nasz słuchacz.

Koło 1 w nocy, turyści i policjanci odprowadzili konie do gospodarstwa, z którego uciekły. Właściciela nie było, więc jeszcze sami musieli zabezpieczyć wybieg zwierząt. Skończyli około godziny drugiej.

Jak to widzi policja? Przecież przyjechaliśmy i załatwiliśmy sprawę - mówi naszej reporterce młodszy aspirant Andrzej Duda, rzecznik kołobrzeskiej policji. Policja tłumaczy, że nie miała kogo wysłać do Dźwirzyna. Jedyny patrol był na interwencji w Kołobrzegu. Skończył tam i pojechał - dodaje rzecznik.

Potem sprawy potoczyły się sprawnie. Policja już przygotowała wniosek o ukaranie właściciela zwierząt za to, że je źle zabezpieczył. To nie pierwsza taka kara. Wcześniej mandat wystawiła mu straż miejska. Za niedopilnowanie koni był już karany dwukrotnie.