Kolejny konflikt między posłami Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego a "trzema tenorami" - założycielami Platformy Obywatelskiej. Politycy SKL-u, będący jednocześnie posłami Platformy nie zgadzają się na zapisy w statucie nowej partii, proponowane przez założycieli Platformy. Konserwatyści uważają, że te propozycje są niedemokratyczne. Spór dotyczy sposobu wyboru władz.

W tej chwili o rozłamie głośno już się nie mówi – grupa najbardziej radykalnych polityków chyba już złagodniała, choć Artur Balazs nazywa spór dość ostro: "Propozycja, którą złożyła nam Platforma polega na tym, że na poziomie władz wojewódzkich częściowo jest demokracja zawieszona". Mimo ostrego tonu, o opuszczeniu Platformy Balazs oficjalnie nie chce mówić, ale sprzeciwia się mianowaniu władz regionalnych Platformy, przez władze centralne przyszłej partii. Znacznie bardziej pojednawczy jest Jan Maria Rokita. Według niego nie można mówić o sporze lecz o debacie dotyczącej technicznych szczegółów: "To jest w sumie taka rzecz, która dzieje się pod maską samochodu – ważne jest by samochód porządnie wyglądał i dobrze jechał. My pracujemy nad tym jak poukładać te wszystkie rurki przewody żeby one dały ten efekt". Rokita proponuje kompromis: wprowadzenie okresy przejściowego, po upływie którego wszelkie władze pochodziłyby z wyboru. Na takie rozwiązanie podobno zgodził się już Maciej Płażyński. Negocjacje trwają. Wieczorem statut ma być zatwierdzony przez cały klub Platformy.

17:20