Zaskakująca szczerość posła klubu PiS Tadeusza Cymańskiego. "W tej sprawie nie jestem aktywnym posłem" - tak poseł odpowiedział na pytanie w Porannej rozmowie w RMF FM o jego zaangażowanie w pomoc osobom niepełnosprawnym.

W Porannej rozmowie w RMF FM Robert Mazurek dopytywał swojego gościa, co w ciągu ostatnich siedmiu lat zrobił, by pomóc osobom niepełnosprawnym i ich opiekunom. Jak podkreślał nasz dziennikarz, Tadeusz Cymański jest członkiem parlamentarnego zespołu ds. opieki nad osobami niesamodzielnymi. Tak nazywa się w Sejmie zespół zajmujący się pomocą osobom niepełnosprawnym - zaznaczał Mazurek.

Co oprócz ronienia łez zrobił pan dla tych ludzi? - pytał nasz dziennikarz swojego gościa. W tej sprawie nie jestem aktywnym posłem - przyznał Tadeusz Cymański.

To po co się pan zapisał do tego zespołu? - dopytywał Robert Mazurek. Człowiek w różnych miejscach jest, ale ma 24 godziny - stwierdził Cymański.

Po tej rozmowie zadzwoniła do nas posłanka KO Iwona Hartwich, mama niepełnosprawnego Kuby. Jestem zniesmaczona wypowiedzią pana Cymańskiego. Należę do zespołu parlamentarnego ds. opieki osobami z niepełnoprawnościami. Dzisiaj renta socjalna to 1217 zł. Bardzo bym chciała, żeby pan się na miesiąc zamienił z moim synem - mówiła. 

Niedługo składam z rodzicami i z osobami niepełnosprawnymi projekt o podwyższeniu renty socjalnej do przynajmniej najniższej krajowej i będzie to minimum socjalne. Mam nadzieję, że pan Cymański również podpisze się pod tym projektem i mam nadzieję, że będzie pan chciał, żeby osoby z niepełnosprawnością żyły ciut godniej - dodawała Hartwich.

Słowa Tadeusza Cymańskiego wywołały też reakcję słuchaczy RMF FM. Zadzwonił do nas pan Mirosław, którego 28-letni syn ma dystrofię mięśniową. Leży pod respiratorem w domu od 9 lat. Moja żona ma drugą grupę inwalidzką. Jestem jedyną osobą utrzymującą żonę i syna. Jej nie należy się taki zasiłek (obecnie opiekun dziecka niepełnosprawnego dostaje 2458 zł świadczenia pielęgnacyjnego, jeśli zrezygnuje z pracy - przyp. red.). Dostaje 300 czy 500 zł - nie pamiętam dokładnie. To jest tak krzywdzące - mówił nam pan Mirosław. 

To jest niemożliwe, żeby żona pracowała zawodowo. Dziecka do hospicjum nie oddamy, bo go nie oddamy. Nie rozumiem, dlaczego ten zasiłek nam się nie należy - pytał pan Mirosław.  

Ani grosza więcej

Od 1 stycznia opiekun dziecka niepełnosprawnego dostaje 2458 zł świadczenia pielęgnacyjnego, jeśli zrezygnuje z pracy. Wcześniej wynosiło 2119 zł. 

Opiekun nie może jednak dorobić ani złotówki - inaczej takie świadczenie straci. Opiekunowie protestują. Ostatnią akcję zorganizowali w sylwestra, przed Pałacem Prezydenckim. 

2119 złotych - to świadczenie pielęgnacyjne, które dostaje bez względu na liczbę dzieci z niepełnosprawnością. Mogłabym urodzić np. siedmioro dzieci, z czego pięcioro byłoby z niepełnosprawnością i też dostawałabym kwotę 2119 i wtedy staję się zakładniczką systemu. Biorąc to świadczenie, nie mogę wykonać żadnej pracy, nawet umowy o dzieło - mówiła w grudniu w Popołudniowej rozmowie w RMF FM pisarka Agnieszka Szpila, autorka głośnego tekstu publicystycznego o życiu z osobami niepełnosprawnymi, prywatnie matka dwóch niepełnosprawnych córek.

Państwo zabrania mi pracować. Państwo daje mi to świadczenie, żeby zatkać mi usta, żebym miała jakąś formę jałmużny i żebym zajmowała się dożywotnio osobą z niepełnosprawnością, której konwencja - o której rozmawiamy - gwarantuje wyrównanie szans - podkreślała.

To nawet nie starcza na opłacenie wizyt u psychiatry, które każda z nich ma dwa razy w miesiącu - mówiła Agnieszka Szpila o 2119 zł świadczenia pielęgnacyjnego. Pisarka powiedziała, że chętnie zrzekłaby się pomocy finansowej od państwa, pod jednym warunkiem. Gdyby państwo działało według konwencji, czyli gdyby moje córki dostały opiekę asystencką oraz mieszkalnictwo wspomagane, gdy będą miały 18 lat skończone - wtedy ja jestem wolnym człowiekiem, a dziewczyny mają asystentów, jak w każdym cywilizowanym kraju na świecie - mówiła. Obecny system, jej zdaniem wyklucza ze społeczeństwa osoby z niepełnosprawnością. W Polsce osoba niepełnosprawna jest "przyspawana" do opiekuna, którym najczęściej jest rodzic. Jest jednym bytem, a to jest wbrew prawom człowieka, bo my nie jesteśmy jednym bytem. My jesteśmy innymi osobami, z innymi potrzebami - dodawała.