"W komisji etyki poselskiej większość ma opozycja, werdykt był więc do przewidzenia" - tak Jarosław Kaczyński komentuje decyzję o ukaraniu go upomnieniem za wypowiedź w Sejmie o "zdradzieckich mordach" i "kanaliach". Według prezesa PiS, wypowiedź, którą zajęła się komisja, trzeba odbierać w kontekście "brutalnych ataków opozycji". Decyzja posłów z sejmowej komisji etyki zapadła na zamkniętym posiedzeniu.

Moją wypowiedź trzeba odbierać w kontekście tego wszystkiego, co od ponad dwóch lat dzieje się w Sejmie, bardzo brutalnych ataków opozycji, również wymierzonych bezpośrednio we mnie - podkreślił w środę Jarosław Kaczyński. Prezes PiS nie uczestniczył w posiedzeniu sejmowej komisji etyki. Może jednak odwołać się od decyzji. Do czasu uprawomocnienia kary, komisja nie chce komentować sprawy.

To już kolejny raz, kiedy posłowie z komisji zajmowali się wnioskiem Ryszarda Petru o ukaranie Jarosława Kaczyńskiego. Chodzi o wypowiedź prezesa PiS podczas lipcowego posiedzenia Sejmu. Kaczyński po słowach Borysa Budki (PO), który przywoływał postać zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zwrócił się do oponentów mówiąc: "Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata, niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami"

Pierwszy raz wnioskiem o ukaranie Kaczyńskiego komisja etyki miała zająć się na początku stycznia, jednak z powodu niestawienia się prezesa PiS na posiedzenie, nie rozpatrzono wniosku w tej sprawie. Na początku lutego komisja ponownie nie rozpatrzyła wniosku b. lidera Nowoczesnej z powodu nieobecności posła Kukiz'15 Grzegorza Długiego, wchodzącego w skład komisji etyki poselskiej.

Komisja etyki, po rozpatrzeniu sprawy i stwierdzeniu naruszenia przez posła zasad etyki poselskiej, może w drodze uchwały: zwrócić posłowi uwagę, udzielić posłowi upomnienia lub udzielić nagany. Uchwały komisji podaje się do wiadomości publicznej. 

(ph+ug)