Koniec zastoju w sejmowej komisji śledczej, która wyjaśnia okoliczności śmierci Barbary Blidy. Jej szef, Ryszard Kalisz zapowiedział, że od poniedziałku prace ruszą z kopyta.

Do tej pory posłowie wstrzymywali się ze zwoływaniem posiedzeń komisji, bo czekali na szerszy dostęp do akt sprawy. Niewiele zyskali, ale nie chcą już dłużej czekać.

Część akt jest nadal utajniona. Posłowie generalnie korzystać z nich nie mogą, a już na pewno nie powinni na ich podstawie zadawać pytań świadkom. Szef komisji Ryszard Kalisz przyznał, że posłowie będą musieli się pilnować, choć może to być niezwykle trudne. Czasami w pamięci oddzielić to, co jest informacją z akt, a co jest informacją z artykułu w jakieś gazecie, jest bardzo trudno - zaznaczył.

Mam nadzieję, że przecieków nie będzie - podkreślił Kalisz. Ostrzegł jednocześnie posłów przed karnymi sankcjami. Zapowiedział też, że chcąc uniknąć oskarżeń o przecieki, będzie starał się, by posiedzenia komisji były jak najczęściej otwarte dla mediów, a świadkowie w miarę możliwości zwalniani z tajemnicy państwowej.

Barbara Blida - była posłanka SLD i była minister budownictwa - w kwietniu ubiegłego roku popełniła samobójstwo, gdy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom w związku z podejrzeniami o korupcję w handlu węglem.